Joanna Racewicz ostatnio podzieliła się na Instagramie wzruszającym zdjęciem, na którym widzimy jej 9-letniego syna Igora. Chłopczyk stoi nad grobem taty. Przypomnijmy, że Paweł Janeczek zginął tragicznie w katastrofie smoleńskiej. Dziennikarka podzieliła się także bardzo smutną refleksją nad tym, co ją spotyka i jacy wścibscy potrafią być ludzie. Cały post możecie zobaczyć TUTAJ.
Racewicz opublikowała kolejne zdjęcie i kolejny poruszający wpis. Okazuje się, że nawet tak smutne wyznanie nie zatrzymało hejterów, którzy nazwali ją "cmentarną celebrytką". Dziennikarka postanowiła odpowiedzieć i zabrała głos na Instagramie.
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa. Za otuchę, wsparcie i kojący głos rozsądku. To pocieszające, że "ludzi dobrej woli jest więcej". Chcę w to wierzyć. Szczególnie, gdy czyta się o sobie: "cmentarna celebrytka' . Nie zapamiętałam, proszę wybaczyć, kto był uprzejmy tak podsumować to, co czyta, ale wszystkich myślących podobnie serdecznie pozdrawiam. Zastanawiam się, czy życzyć Państwu wytrwałości w poglądach, ale chyba nie muszę. I tak będą Panie i Panowie trwać na posterunkach Katonów. I niech tak będzie. Bez Was byłoby jakoś tak cukierkowo, niepolsko. Tylko - jeśli można - proszę pamiętać, że jad wylany na kogoś zawsze wraca do adresata. Dobrego dnia - napisała.
Pod postem nie brakuje słów otuchy od jej obserwatorów.
Dziękuję, że pisze Pani o tym tak szczerze, otwarcie. Jeśli choć do garstki osób dotrze ta informacja, chciałabym wierzyć, że w przyszłości jednak ugryzą się w język i coś przemyślą.
Asiu, wciąż patrzę z podziwem na Twoją siłę.
Pani Joanno, nieustannie życzę Pani wytrwałości i siły. Przykro czytać te bzdurne komentarze.
My również życzymy dużo siły.
JT