Piotr Kraśko ubolewał nad bezwzględnością środowiska dziennikarskiego. Stwierdził, że stopień agresji jest w nim nieporównywalny z jakąkolwiek inną grupą zawodową. Przyznał, że sam może paść ofiarą podobnej nagonki.
Oczywiście, że tak może być. Dzisiaj wszystko może się wydarzyć. Każdego można w ten sposób dopaść. Stopień skłócenia towarzystwa dziennikarskiego... Mówienie o solidarności zawodowej może źle zabrzmieć, że to jest takie krycie się nawzajem. Tylko to nie o to chodzi. To się normalnie nie dzieje nawet w środowisku naukowym. I to przy wyłomie, którym był spór o teorie smoleńskie. Stopień agresji w środowisku dziennikarskim jest nieporównywalny z jakąkolwiek inną grupą zawodową. Bezwzględność, z jaką to się dokonuje - utyskiwał.