W środę w Pałacu Buckingham odbył się coroczny, uroczysty, świąteczny lunch królowej Elżbiety II, na którym spotkała się cała rodzina królewska. W tym roku było to wyjątkowe wydarzenie, ponieważ książę Harry po raz pierwszy pojawił się na nim ze swoją narzeczoną, czyli Meghan Markle. Niestety nie obyło się bez poważnego skandalu.
Księżna Michael z Kentu (żona pierwszego kuzyna królowej Elżbiety) na przyjęciu pojawiła się z zaskakującą ozdobą: broszką. Niby nic nadzwyczajnego, ale internauci dopatrzyli się w niej rasistowskiej symboliki, nawiązującej dodatkowo do niewolnictwa. Broszka bowiem przedstawiała czarnoskórą kobietę. Internauci zasugerowali nawet, że nie był to przypadek, a celowy atak na Meghan Markle, której mama jest Afroamerykanką.
W piątek przedstawiciel księżnej Michael z Kentu w ramach przeprosin za ten niefortunny incydent przesłał specjalne oświadczenia do "People" i "Dailymail".
Broszka była prezentem. Księżna już wiele razy miała ją na sobie. Jej jest bardzo przykro za to, że mogła kogoś urazić - czytamy w oświadczeniu.
Świąteczne lunche organizowane przez królową Elżbietę są już tradycją. Na kameralnej uroczystości w Pałacu Buckingham zjawiają się wtedy wszyscy członkowie rodziny królewskiej. To, że na tegorocznym przyjęciu pojawiła się Meghan Markle, która oficjalnie jeszcze nie należy do rodziny królewskiej, było odejściem od obowiązujących reguł. Bowiem według protokołu, wśród zaproszonych gości nie powinno być osób spoza rodziny. Królowa, pozwalając pojawić się narzeczonej wnuka, dała jasny sygnał, że traktuje ją z szacunkiem i w pełni akceptuje ją jako idealną kandydatkę na żonę Harry'ego.
AG