Od lutego odcinki "Idola" były poświęcone jedynie eliminacjom na castingach w różnych polskich miastach. W końcu jednak dotarliśmy do momentu, w którym jury musiało wybrać najlepszą 12-tkę. Kto zakwalifikował się do występów na żywo?
Wybór nie był łatwy ani dla jurorów, ani dla uczestników. Wokaliści mieli tylko kilka godzin w nocy, by nauczyć się nowych piosenek. O wszystkim decydował solowy występ przy akompaniamencie minibandu. Brak snu i stres sprawiały, że niektórzy nie dawali rady. Justyna Stępień nie dość, że źle zaśpiewała hit Maanam "Cykady na Cykladach", to potrzebowała ściągi, by nie pomylić słów.
Strzał w piętę. To jest wstyd! Chcesz śpiewać zawodowo, a nie masz w głowie takiej klasyki polskiego rocka?! - grzmiała Zapendowska.
Magdalena Pociecha - młoda serialowa aktorka - obawiała się, że nie podoła technicznie trudnej piosence Adele "Send my love", więc... zmieniła melodię. To nie spodobało się jury.
Zmiana melodii to jest grzech śmiertelny. Jak to po swojemu? Uświadom sobie, że to jest melodia napisana przez kogoś, kto na tym zarabia, nie można tego sobie tak po prostu wziąć. Za to się karze! - rugała ją Zapendowska.
Jednak nie wszystkich zjadły nerwy. 18-letnia Karolina Artymowicz wypadła świetnie.
Jury stanęło przed trudną decyzją. Faworyci "padali jak muchy", a występy w teatrze - delikatnie mówiąc - nikogo nie zachwyciły. Dlatego sędziowie brali pod uwagę także wykonania z poprzednich etapów. Na ich podstawie wyłoniono finałową 12-tkę:
Macie już swojego faworyta? Może "polski Justin"?
ZI