Zanim Piotr Tłustochowicz i Krzysztof Iwaneczko stanęli w szranki, poszła plotka, że ich występ będzie niezwykłym wydarzeniem artystycznym. W rzeczy samej, był. Panowie zaśpiewali "Lay Me Down" z repertuaru Sama Smitha. Utwór trudny, ale przecież i ich umiejętności były na najwyższym poziomie. Krzysztof na "Przesłuchaniach w ciemno" doprowadził do łez Edytę Górniak . Z miejsca stał się jej ulubieńcem.
Zaczęli. I to jak! Wszyscy jak porażeni. Edyta Górniak łapie się za głowę. Marysia Sadowska gwiżdże na palcach. Publiczność wyje.
Szał!
Screen z TVP2Po wykonaniu piosenki Górniak była zdruzgotana.
Boże, chłopaku, chcesz, żebym umarła w tym programie? - powiedziała do Krzysztofa - Boże Święty. Jestem powalona.
Nie miała wątpliwości, kto powinien przejść dalej.
Ja mam faworyta. To zdecydowanie najpiękniejszy głos w tej edycji - powiedziała o swoim ulubieńcu.
Starcie tytanów tak subtelne, a tak wielkie w ogromie natężenia emocji, jak daliście - dodał Tomson.
Niebywale trudne zadanie miała Marysia Sadowska, z której obozu pochodzili obaj śpiewacy.
Serce mi krwawi, mój wybór jest podyktowany, jak zwykle kiedy nie wiem, kogo wybrać... Wybieram tego, kto ma własne utwory i to jest Krzysztof - zawyrokowała.
Na "Przesłuchaniach w ciemno" oprócz Sadowskiej, przy Tłustochowiczu odwrócił się także Piasek . Tomasz Kammel niedwuznacznie zasugerował jurorowi, że jeżeli chce "ukraść" uczestnika, to ma ku temu doskonałą i jedyną okazję.
Tłustochowicz stanął przed Piaskiem. Ten jednak nie zapomniał, że wcześniej Tłustochowicz wolał Sadowską.
Jestem obrażalski, ale... widzisz ten grzybek? - wskazał na jurorski przycisk. - Chcesz go wcisnąć?
Wciśnięcie grzybka w tej sytuacji oznaczałoby kradzież i przejście Tłustochowicza do drużyny Piaska.
Oczywiście, że chciał. I wcisnął.
Wyszło na to, że Piotr Tłustochowicz ukradł sam siebie dla Piaska - a przede wszystkim dla samego siebie. Brzmi to dziwnie, ale oznacza szczęśliwe zakończenie historii. Obaj tędzy śpiewacy są nadal w grze i kto wie, być może jeszcze przyjdzie im ze sobą rywalizować. A wtedy zobaczymy.
alex