• Link został skopiowany

Kuchnia z proszku? Czym oni nas trują w polskich restauracjach!

Gessler robi rewolucję w Gryfowie.
Magda Gessler
screen z TVN

Kuchenne rewolucje są nie tylko niewyczerpanym źródłem pikantnych cytatów Magdy Gessler , lecz także w bolesny sposób obnażają prawdę o polskiej gastronomii.

W tym tygodniu musieliśmy przecierać oczy ze zdumienia. Knajpa "Magnolia" w Gryfowie Śląskim, którą w dzisiejszym odcinku odwiedzała Gessler , sprawiła, że dwa razy zastanowimy się teraz, nim zjemy na mieście.

W lokalu tym nie było nawet kucharza z prawdziwego zdarzenia, wszystko robiono z proszku lub rozmrażano. Zamiast ziół, świeżych warzyw czy owoców, w kuchni znajdowały szafki, po brzegi pozastawiane pudełkami z chemicznymi półproduktami.

Gessler jak zwykle potrafiła podsumować taki stan rzeczy z ogromną finezją:

Tu śmierdzi starą piwnicą. W życiu nie widziałam brzydszego miejsca. A jedzenie? Pomyje. Pomyje. Mętne pomyje!

Ciekawe zdanie na temat przygotowywania dań z proszku miała właścicielka. Okazuje się, że robiła to w dobrej wierze.

Mnie się wydaje, że ten sos z proszku będzie lepszy niż taki, jakbym sama zrobiła.

Przeraża nas myśl, że takich "restauracji" w Polsce jest na pęczki. Obraz, kiedy wszystkie te chemiczne specyfiki zostały wysypane na stół, mroził krew w żyłach. Ile razy za takie pseudo-jedzenie przyszło nam zapłacić i ile tej chemii nieświadomie spożywamy? Najgorsze jest jednak, to że ci, którzy takie potrawy serwują, nie widzą w tym nic złego!

Po co to gotujecie?! Nigdy w życiu nie byłam w tak złej kuchni. To nie jest gotowanie, to jest trucie - grzmiała Gessler na beztroskie właścicielki.

Ich nastawienie nie wróżyło niczego dobrego. Raczej skłaniało do smutnej refleksji na temat kondycji polskich restauracji. Zapowiadało się na to, że panie liczyły jedynie na darmowy remont generalny całego budynku. To byłoby zresztą zrozumiałe. Dla żadnej gastronomia nie była pasją, jedynie kosztownym kłopotem. I to bardzo kosztownym. Miesięcznie bowiem muszą spłacać 13 tys. złotych kredytu! W pewnym momencie w sens przedsięwzięcia zwątpiła też Gessler :

Nie wierzę, ze można to zmienić w takim sposób, aby to było jadalne.

Okazało się jednak, że ciężka praca, a także - za pewne - zwiększone dochody przekonały właścicielki do zmian. Zastanawiamy się czy jednak, świeże produkty trwale wygrały w Gryfowie z chemicznymi zamiennikami. A czy może ktoś z Was jadł już w odmienionej "Magnolii"? Czy rewolucja się udała?

zuz

Więcej o: