• Link został skopiowany

Zatrzymani influencerzy na wolności. Prawniczka wyjaśnia, skąd taka decyzja sądu [PLOTEK EXCLUSIVE]

Codziennie pojawiają się nowe informacje w sprawie loterii, które miały być nielegalnie przeprowadzane przez znanych influencerów. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy prawniczkę Beatę Pożarycką-Pamułę.
Afera influencerska nabiera tempa. Eksperta wyjaśnia, o co w niej chodzi
Afera influencerska nabiera tempa. Eksperta wyjaśnia, o co w niej chodzi. Fot. KAPiF.pl

5 marca portal Wirtualna Polska poinformował, że doszło do kolejnych przeszukań i zatrzymań osób zamieszanych w sprawę Buddy. Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Krajowej w rozmowie z Pudelkiem potwierdziła, że wśród zatrzymanych osób znaleźli się m.in. Michał B., znany w internecie jako "Boxdel", oraz były uczestnik "Warsaw Shore" Wojciech G. 6 marca na stronie rządowej pojawił się oficjalny komunikat, z którego wynika, że sąd nie podjął decyzji o areszcie zatrzymanych. Zabezpieczono 30 rachunków bankowych na łączną kwotę siedmiu i pół mln zł. "Podejrzani działali w celu uzyskania wpływów ze sprzedaży losów i czerpania zysków wynikających z zastosowania pięciu procent stawki VAT, podczas gdy właściwą dla sprzedaży była stawka 23 procent podatku VAT, co w konsekwencji doprowadziło do uszczuplenia należności podatkowej" - czytamy. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy prawniczkę Beatę Pożarycką-Pamułę.

Zobacz wideo Czy Budda słusznie trafił za kratki?

Ekspertka wyjaśnia, na jakiej zasadzie mieli działać zatrzymani influencerzy 

- W Polsce organizowanie gier losowych, takich jak loterie czy turnieje pokera, wymaga koncesji Ministerstwa Finansów - zauważa Beata Pożarycka-Pamuła. Bez niej to nielegalny hazard, a w tej sprawie dochodzi jeszcze kwestia podatków. - Podejrzani mieli stosować zaniżoną stawkę VAT - pięć procent zamiast 23 procent - co pozwoliło im zarobić więcej kosztem Skarbu Państwa, który miał stracił przez to ponad 20 mln zł. Śledczy zarzucają im także, że wystawiali fikcyjne faktury i przelewali pieniądze między sobą tak, by nikt nie mógł dojść, skąd naprawdę pochodzą - tłumaczy ekspertka. W dalszej części wypowiedzi wyjaśniła, dlaczego nie zdecydowano się w tej sprawie na areszt tymczasowy. 

Podejrzani influencerzy uniknęli aresztu 

Zatrzymani wpłacili wysokie poręczenia i zostali objęci wolnościowymi środkami zapobiegawczymi. Mają dozór policyjny i zakaz kontaktowania się między sobą. Dlaczego zdecydowano się właśnie na takie rozwiązanie? - Tymczasowego aresztu nie zastosowano, bo sięga się po niego w wyjątkowych sytuacjach, gdy istnieje ryzyko ucieczki lub mataczenia. Najwyraźniej prokuratura uznała, że w tym przypadku takich zagrożeń nie ma albo że dowody są na tyle mocne, iż nie ma obaw, że ktoś będzie próbował utrudniać śledztwo. Poza tym ich majątek już został zamrożony: zablokowano konta, przejęto gotówkę, luksusowe auta i biżuterię. Brak aresztu nie oznacza, że sprawa jest błaha - podkreślała w rozmowie z nami. 

Więcej o: