Irena Jarocka zmarła w sobotę, 21. stycznia, po długiej chorobie. Miała 66 lat. Polska była w szoku, bo nikt nie wiedział, że artystka ma nowotwór mózgu. Marian Zacharewicz, kompozytor, były mąż Ireny Jarockiej, opowiedział nam, dlaczego nie mówiła o chorobie w mediach:
Zataiła chorobę po to, żeby nie robić sensacji. Nie chciała na chorobie budować sensacji i kariery.
Jak Marian Zacharewicz dowiedział się o chorobie artystki?
Trzy miesiące temu zadzwonił do mnie Seweryn Krajewski, który był świadkiem na naszym pierwszym ślubie, i o tym powiedział. To było jak grom z jasnego nieba. Wysyłałem smsy, życzenia, ale nie odpowiadała. Ostatnie miesiące spędziła w hospicjum - powiedział Zacharewicz.
Byliśmy z Ireną 11 lat, rozeszliśmy się w 1977 roku. Wspominam te chwile pięknie. Kochaliśmy się. Spełniałem wszystkie role, które były gwieździe potrzebne. Kierowcy, tragarza, kompozytora - i nie mówię tego z przekąsem. Pisaliśmy i śpiewaliśmy razem piosenki.
Była bardzo skromną, uśmiechniętą i pracowitą osobą. Była za delikatna i za skromna do tej branży. Ale jeśli chodzi o talent to oczywiście była gwiazdą. Kochała publiczność, szanowała ją, odpowiadała na listy.
Utrzymywaliśmy ze sobą kontakt, organizowałem jej koncerty w Polsce, nawet śpiewaliśmy razem. Pokazywaliśmy ludziom, że jesteśmy w dobrej komitywie - powiedział w rozmowie z Plotek.pl Marian Zacharewicz.
Czy odwiedził Irenę Jarocką?
Nie, nie chciałem stwarzać dodatkowych emocji, wiedziałem, że potrzebuje spokoju.
Zapamiętam ją jako bardzo ambitną, bardzo wrażliwą i bardzo pracowitą osobę. Była bardzo utalentowana i śpiewała dla ludzi. Była pełna optymizmu i z radością patrzyła w przyszłość - dodał.
Jax