• Link został skopiowany

Bomba w samochodzie, dyskretny rozwód i córka lekarka. Tego nie wiecie o Ewie Kopacz

W szkole była prymuską o jasnych, kręconych włosach. Wciąż ma sentyment do rodzinnego Skaryszewa. Pomimo służbowych obowiązków, stara się tam wracać w wolnych chwilach. Ewa Kopacz została właśnie premierem polskiego rządu - jako druga, po Hannie Suchockiej, kobieta w historii.

Skaryszew

Ewa Lis, bo tak się nazywała z domu pani premier Ewa Kopacz, urodziła się w 1956 roku w Skaryszewie, niewielkim mieście niedaleko Radomia. Tam spędziła 4 pierwsze lata życia. Potem wraz z rodzicami przeprowadziła się do Radomia, jednak wciąż, gdy tylko może, wraca w rodzinne strony.

Jeżeli były wakacje to się bawiła, ale później babcia musiała ją ganiać, bo się chowała pod stół, żeby poczytać. Babcia ją ganiała, żeby się tyle nie uczyła. Bo non stop w książkach siedziała - wspomina jej wuj, Józef Ziętek w rozmowie z "DD TVN".

Liceum

Pani premier do szkoły chodziła w Radomiu. Jej wychowawczynią w II Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Konopnickiej była Kunegunda Głogowska. Z jej wspomnień wynika, że Ewa Kopacz była ambitną uczennicą. Świetnie się uczyła, głównie z przedmiotów przyrodniczych. Od początku wiedziała, że po liceum będzie zdawała na medycynę.

Ewa Lis siedziała w środkowym rzędzie w przedostatniej ławce. Była bardzo ładną blondynką o kręconych włosach. Teraz nic nie zostało z tych kręconych włosów. Bardzo dobrze się uczyła z biologii, chemii i fizyki. Bo jak przyszła do pierwszej klasy, to już wiedziała, że będzie zdawać na medycynę. I trzeba przyznać, że to był dla szkoły sukces,  bo Ewa Lis za pierwszym podejściem dostała się na studia - mówiła w "DD TVN".

Ewa Kopacz wciąż jest emocjonalnie związana ze swoją dawną szkołą. Zapraszana na spotkania, przyjeżdża, a jeżeli nie może, wysyła oficjalne listy, odczytywane potem przez przyjaciółkę ze szkolnej ławy. Fragment jednego z takich listów cytuje portal Iwoman.pl.

Pamięć o czasie spędzonym w mojej szkole, czyli "Konopnickiej" nieodmiennie budzi piękne wspomnienia. Pobyt w jej murach to okres szczególnie ważny w moim życiu. Tutaj nawiązywałam przyjaźnie, tutaj wraz z moimi kolegami i koleżankami wyznaczaliśmy swoje życiowe ścieżki i uczyliśmy się rozumieć świat - czytamy tam.

Oto liceum, w którym uczyła się Ewa Kopacz.

Ewa KopaczScreen z "DD TVN"

Ewa KopaczScreen z "DD TVN"

Dyrektorka

Po maturze wyjechała do Lublina, gdzie na Akademii Medycznej w 1981 roku ukończyła wymarzone studia na Wydziale Lekarskim. Potem zamieszkała z mężem, Markiem Kopaczem w Szydłowcu. W Zakładzie Opieki Zdrowotnej najpierw była pediatrą, a potem dyrektorem.

Doktor była zawsze pełną empatii i zrozumienia. Mało że przychodzili ze sprawami zdrowotnymi to jeszcze i życiowymi do pani doktor. Wyjmowała pieniądze, bo wiedziała, że tej rodziny nie stać na wykupienie leków - wspominała ją w "DD TVN" lekarka, Marianna Mikulska.

Sama Kopacz o Szydłowcu mówiła tak:

Byłam kiedyś dyrektorem zakładu opieki zdrowotnej. Cały czas mam mieszkanie w tej małej mieścinie, gdzie zawsze mieszkałam. Staram się przynajmniej na weekend tam pojechać. Wtedy spotykam się ze znajomymi. I czasem oni korzystają z porad moich, lekarza ogólnego, a ja z ich - wyznała w Fakt.pl.

Ewa KopaczScreen z "DD TVN"

Zdrowie

Kiedy w 2007 roku została ministrem zdrowia, postanowiła zerwać z nałogiem i rzucić palenie.

Statystycznie większość z tych, którzy tu byli przede mną to byli palacze, więc trzeba odwrócić to trochę - mówiła w "DD TVN".

Ewa Kopacz cieszyła się świetnym zdrowiem i niekiedy nawet śmiała się, że to niezbyt dobrze, zwłaszcza na jej stanowisku.

A moi zastępcy - to jest pięciu mężczyzn - odpowiadają: "Przecież ty jesteś zdrowa jak koń!". A zdrowy koń nie wzbudza litości. Czasami więc marzę, by się trochę pochorować, tak niegroźnie, by wzbudzić współczucie - mówiła w rozmowie z portalem Fakt.pl.

Ewa KopaczFot. Marcin Kucewicz / Agencja

Smoleńsk

Ewa Kopacz pojechała z rodzinami ofiar do Smoleńsku pomóc im w identyfikacji ciał. Podkreślała, że była to decyzja wypływająca z serca. Na miejscu bardzo aktywnie zaangażowała się w pomoc dla rodzin. Było to dla niej całkowicie zrozumiałe jako dla lekarza.

Ludziom, którzy stracili w Smoleńsku najbliższych, też była potrzebna pomoc. Nie tylko medyczna. Wiedziałam to od pierwszej chwili. Wiedziałam, że potrzebny będzie im ktoś, kto po prostu przy nich będzie, pomoże w załatwianiu najprostszych spraw. W takiej sytuacji człowiek jest dramatycznie bezbronny, zagubiony i samotny. Dlatego decyzję o wyjeździe podjęłam bez chwili wahania. To był zwykły ludzki odruch. Czułam, że tym, którzy doświadczyli tak wielkiego nieszczęścia, potrzebny będzie ktoś, o kim wiedzą, że jest z nimi i dla nich - mówiła w Newsweek.pl.

Do tamtego okresu wróciła również w rozmowie z Jolantą Pieńkowską w "Drugiej stronie medalu". Przyznała, że identyfikacja ciał ofiar w Moskwie to był najtrudniejszy egzamin, jaki zdawała w życiu. Nie wstydziła się przyznać do łez.

To pewnie nie wstyd przyznać się, ale dwukrotnie tak, starałam się to ukryć i odejść na bok. Wielkie podziękowania dla tych, którzy tam byli, m.in. ci najbliżsi, którzy udawali, że tego nie widzą.  Ale dwa razy te emocje były tak mocne, kiedy dotyczyły dwóch osób szczególnie mi bliskich, bo z mojego klubu - dodała.

Jako lekarz Ewa Kopacz wiele razy miała do czynienia ze śmiercią. Raz jednak, 30 czerwca 1998 roku, zagrożenie życia dotknęło ją bezpośrednio. O bombie podłożonej w samochodzie, którym jeździła, opowiedziała Jolancie Pieńkowskiej w "Drugiej stronie medalu".

Przeżyłam coś w swoim życiu, kiedy w samochodzie mojego męża, którym jeździłam cały dzień, znaleziono ładunek wybuchowy, samochód wybuchł. Następnego dnia musiałam wsiąść do innego auta i bałam się włożyć kluczyk do stacyjki i przekręcić.

Ewa KopaczAG/Sławomir Kamiński

Rozwód

Ewa Kopacz rozwiodła się z mężem Markiem w 2008 roku. Wiedziało o tym niewiele osób, dopiero ich córka Katarzyna zdradziła, że faktycznie do niego doszło.

Rodzice nadal utrzymują przyjacielskie kontakty, codziennie rozmawiają ze sobą i wspierają się nawzajem. Ich rozwód nie wpłynął na moje kontakty z nimi - mówiła Katarzyna Kopacz w 2008 roku w rozmowie z portalem Fakt.pl.

Swojego męża Ewa Kopacz poznała jeszcze jako studentka Akademii Medycznej. Spotkali się w pociągu z Radomia do Lublina. Pani premier zapamiętała nawet datę, 13 marca, bo było to w imieniny jej mamy, Krystyny. Marek Kopacz miał na sobie zakrwawioną kurtkę i właśnie ten szczegół zwrócił uwagę młodziutkiej studentki.

Wymieniliśmy adresy i tak się zaczęło. A skończyło po czterech latach ślubem. Do dzisiaj nie wiem, czy ten cywilny można uznać za ważny. Była taka burza, że ja nie słyszałam, co mąż powiedział, a on pewnie też nie za bardzo słyszał, co ja odpowiedziałam - czytamy w  Fakt.pl.

Marek Kopacz zmarł w 2013 roku.

Ewa KopaczAG/Sławomir Kamiński

Córka

Córka Ewy Kopacz, Katarzyna, ma 30 lat. Podobnie jak pani premier, skończyła medycynę i obecnie pracuje jako lekarz ginekolog w gdańskim szpitalu. Kiedy rodzice rozwodzili się, okazywała matce wsparcie, zaproponowała jej wspólne wakacje w Grecji.

Chcemy pojechać tam same, bo mama potrzebuje odpoczynku - mówiła w  Fakt.pl.

Ewa Kopacz to nie tylko spełniona matka, lecz od dwóch lat także i babcia. W 2012 roku przyszedł na świat jej pierwszy wnuk, Julian.

Ewa Kopacz z wnukiem JulianemMARCIN GADOMSKI / EAST NEWS

Julian jest owocem związku Katarzyny Kopacz i jej męża, Andriya Petranyuka, lekarza dermatologa pochodzącego z Kanady.

Ewa Kopacz z córką, jej mężem Andriyem Petranyukiem i wnukiem Julianem.EAST NEWS

Już dwa lata temu urodziła synka Juliana (2 l.) i zaraz potem wyszła za mąż za przystojnego Kanadyjczyka Andriya Petranyuka. Kopaczówna nie zrezygnowała przy tym z kariery zawodowej i praktykuje jako lekarz ginekolog w gdańskim szpitalu

2010 rok był trudny dla rodziny ówczesnej minister zdrowia. Po katastrofie prezydenckiego tupolewa, Ewa Kopacz bała się powiedzieć córce, że leci do Smoleńska.

Bałam się zadzwonić, powiedzieć, że tam lecę, ona też się bała, że taka decyzja może się w mojej głowie zrodzić, bo zna mnie trochę. Kiedy już byłam na lotnisku, powiedziałam: "Kasiu, jadę". I wtedy moje dziecko zaskoczyło mnie wielką dojrzałością. Powiedziała mi tylko: "Rozumiem i uważaj na siebie" - opowiadała w programie "Druga strona medalu".

Katarzyna Kopacz Fot. EastNews

Ewa Kopacz z córką Katarzyną Kopacz w 2002 rokuFot. Marcin Wołoszczak / AG

Jak zmieniał się jej styl

Gdy Ewa Kopacz wkroczyła do polityki, zmienił się jej styl. Jak dowiadujemy się z "DD TVN", jest to podobno zasługa krawcowej z zakładu mieszczącego się przy Sejmie, bo z porad wykwalifikowanego stylisty Ewa Kopacz nie korzysta. Trzeba jednak przyznać, że jej wyczucie stylu było z roku na rok coraz lepsze.

Zawsze sama wybieram styl, w którym najlepiej się czuję. A buty i torebki to wręcz mój konik - powiedziała w rozmowie z portalem Fakt.pl.

Zobaczcie, jak zmieniał się jej styl. W 2003 roku nosiła blond fryzurę.

Ewa KopaczEast News

Tak wyglądała w 2006 roku.

Ewa KopaczEast News

 

Ewa Kopacz w 2006 rokuEwa Kopacz w 2006 roku/ Fot. Kapif

Ewa Kopacz w 2006 rokuEwa Kopacz w 2006 roku/ Fot. Kapif

 

W 2009 roku zaczęła stawiać na dopasowane garsonki.

y20.04.2009 PABIANICE UL JANA PAWLA II SZPITAL - WIZYTA EWA KOPACZ MINISTER ZDROWIAFOT. SERGIUSZ PECZEK / AGENCJA GAZETAFot. Sergiusz Pczek / AG

A tak prezentowała się na sejmowym korytarzu u boku Sharon Stone w 2013 roku.

Ewa Kopacz, Sharon StoneAKPA

Ewa Kopacz, Sharon StoneAKPA

Ewa Kopacz

Tak wyglądała w 2002 roku.

Ewa KopaczFot. Marcin Wooszczak / AG

W roku 2003 stawiała na blond.

2.12.2003 RADOM KONFERENCJA PLATFORMY OBYWATELSKIEJ POSWIECONA AFERALNEJ  SYTUACJI  W SEJMIE NA ZDJECIU POSLANKA EWA KOPACZ I WICE MARSZALEK  DONALD TUSKPLATWORMA OBYWATELSKA FOT. KAROL PIETEK / AGENCJA GAZETA PLYTA RADOM NR 069Fot. Karol Pitek / AG

Tak wyglądała w 2006 roku.

9.07.2006 RADOM PLATFORMA OBYWATELSKA PRZEDSTAWIENIE WYBORCZE N/Z EWA KOPACZ  FOT. KAROL PIETEK / AGENCJA GAZETAPLYTA RADOM NR 110Fot. Karol Pitek / AG

Zdjęcie z 2010 roku.

01.02.2010 CHELM , MINISTER ZDROWIA EWA KOPACZ OTWIERA BUDOWANY PRZEZ 28 LAT SZPITAL W CHELMIE . Z ABP JOZEFEM ZYCINSKIM OGLADA JEDNA Z SAL OPERACYJNYCH .FOT. IWONA BURDZANOWSKA / AGENCJA GAZETA LUBLIN PLYTA NR 244Fot. Iwona Burdzanowska / Agencja Gazeta

Więcej o: