Kiedyś byli w sobie szaleńczo zakochani. On - robiący karierę w "Radiu ZET", ona - największa diwa wśród polskich piosenkarek. Edyta i Robert nie ukrywali swojego uczucia i chętnie o nim opowiadali w kolorowej prasie.
Para rozstała się jednak skonfliktowana. Górniak twierdziła, że Robert traktował ją jako piękny dodatek. Gwiazda narzekała na despotyczny charakter byłego kochanka. Po tym, jak Edyta związała się z Dariuszem Krupą, wydawało się, że dalszego ciągu pretensji do Kozyry nie będzie. Konflikt między byłymi partnerami powrócił jednak ze zdwojoną siłą, kiedy Górniak wydała swoją najnowszą płytę. Robert nie pozostawił na krążku "My" przysłowiowej suchej nitki!
Górniak odpłaciła mu pięknym za nadobne, mówiąc w jednym z wywiadów:
Diwę dodatkowo obraził fakt, że Kozyra dużo lepiej ocenił nowy album Sylwii Grzeszczak. Wydaje nam się, że to był gwóźdź do trumny jakiejkolwiek szansy na polepszenie stosunków między ex-partnerami.
Kiedy Maja Sablewska została menedżerką Dody, wyglądało na to, że obie panie oprócz kontaktów zawodowych łączy prawdziwa przyjaźń. Niestety, czas szybko zweryfikował te złudne nadzieje.
Rabczewska oficjalnie zakończyła współpracę z Mają 26 listopada 2009 roku. Gwiazda miała swojej menedżerce za złe, że w tym samym czasie, kiedy czuwała nad jej karierą, zajmowała się też wschodzącą gwiazdą muzyki Mariną Łuczenko. Później okazało się, że to nie jedyny powód, dla którego Doda poróżniła się z agentką. Na gali "Plotki Roku 2010" Sablewska odebrała nagrodę dla menedżerki roku. Przygotowująca się za kulisami do występu Doda krzyknęła wtedy:
Sablewska próbowała załagodzić sytuację, dedykując połowę swojej nagrody byłej podopiecznej, jednak Doda pozostała nieugięta:
Od tej pory między Dodą i Sablewską ciągle iskrzy. Choć minęło już sporo czasu, Rabczewska wciąż ma sporo pretensji do byłej menedżerki. Maja stara się nie komentować całej sytuacji, ale jedno jest pewne. Musiałby się zdarzyć cud, żeby te dwie panie kiedykolwiek się pogodziły.
Doda ma najwyraźniej słabość do darcia kotów z byłymi menedżerami. Sablewska to nie jedyna współpracownica artystki, z którą gwiazda nie rozstała się w zgodzie. Z Jakubem Majochem było bardzo podobnie. Tuż po rozpoczęciu współpracy Doda zdawała się być nim zachwycona. Razem z menedżerem pojawiała się na oficjalnych imprezach. Plotkowano nawet o ich rzekomym romansie.
Jednak już w grudniu 2011 roku drogi Majocha i jego podopiecznej na dobre się rozeszły. Jak czytaliśmy w oświadczeniu Majocha:
Niestety, Doda nie potrafiła przejść nad tym do porządku dziennego. Zaczęła się wojna na oświadczenia. Rabczewska oskarżała Jakuba o oszustwa finansowe, ten zarzucał jej kłamstwa.
Aktualnie sprawa nieco przycichła, jednak - znając temperament Dody - możemy być pewni, że ciąg dalszy nastąpi.
Razem stworzyli zespół O.N.A., który szturmem zdobył rzesze fanów w całym kraju. Jednak w 2003 roku wokalistka grupy, Agnieszka Chylińska, postanowiła rozpocząć karierę solową. Skawiński reaktywował z kolei KOMBII. Choć żadne z zainteresowanych nigdy nie podało oficjalnej przyczyny zawodowego rozstania, tajemnicą poliszynela jest fakt, że Chylińska i Skawiński bardzo się poróżnili. Wokalistka całą sytuację skomentowała lakonicznie:
Agnieszka podkreślała, że konflikt w zespole był dla niej ogromną traumą. Dla wokalistki O.N.A. było całym światem. Nie mogła się jednak zgodzić na jej podmiotowe traktowanie przez Skawińskiego.
Ostatnio Skawiński zaczął przebąkiwać o chęci pogodzenia się z Agnieszką. Do wielkiego pojednania jednak nie doszło, a Chylińska świetnie sobie radzi bez protekcji starszego kolegi.
To najgłośniejszy do tej pory konflikt w polskim świecie mody. A wszystko zaczęło się 5 lat temu. Kontrowersyjny stylista najwyraźniej pozazdrościł projektantce coraz większych sukcesów i ostro skomentował jej działalność:
Minge długo nie komentowała tych zarzutów, jednak w 2008 roku postanowiła odpowiedzieć publicznie styliście:
Jacyków najwyraźniej nie był przygotowany na takie ostre słowa i więcej nie komentował już poczynań naszej kreatorki mody.
Nie warto zadzierać z królową polskich seriali! Przekonała się o tym boleśnie Agnieszka Perepeczko, którą konflikt z Łepkowską kosztował utratę pracy. Kiedy scenarzystka bijącego rekordy popularności serialu "M jak miłość" ograniczyła wątek Simony, granej przez Perepeczko, aktorka podniosła alarm. Oskarżyła Łepkowską o kierowanie się prywatnymi sympatiami i antypatiami przy pisaniu scenariusza.
Spokojna reakcja Łepkowskiej jeszcze bardziej rozwścieczyła Perepeczko, która poszła o krok dalej w swoich oskarżeniach. Zarzuciła królowej polskiej seriali atak na swoją osobę. Według jej słów, Łepkowska miała zbuntować przeciwko niej... Ninę Terentiew i Edwarda Miszczaka! Scenarzystka nie mogła nie skomentować tych słów:
Perepeczko śmiertelnie obraziła się na Łepkowską. A ta... uśmierciła jej postać w serialu.
Między młodymi gwiazdkami muzyki doszło do ostrej wymiany zdań. Powód? Wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy to Sara May na swoim jakże opiniotwórczym blogu skomentowała występ Basi Hetmańskiej na festiwalu w Sopocie:
Candy Girl oburzyły zarzuty Sary. Piosenkarka zdecydowała się odpowiedzieć blogerce w podobnym tonie. W jednym z wywiadów powiedziała o May:
Gwiazdka zapowiadała też złożenie pozwu o zniesławienie. Dalej było już tylko gorzej. Skonfliktowane celebrytki spotkały się przypadkiem na otwarciu Sushi Baru w Warszawie. Partner Candy Girl, DJ Adamus, udzielał właśnie wywiadu jednej z telewizji internetowych, kiedy usłyszał za swoimi plecami okrzyk Sary:
Zareagował na tę zaczepkę pytaniem:
Kiedy May mu się przedstawiła, Adamus bez chwili namysłu wylał na nią kieliszek wina. Sara rzuciła się na niego z pięściami, zabrała mu okulary i wybiegła przed lokal, aby pokazać je fotoreporterom. Kiedy Candy Girl postanowiła opuścić imprezę, May krzyczała za nią:
Po tej akcji zakopanie toporu wojennego między celebrytkami wydaje nam się po prostu niemożliwe.
W tym przypadku zwaśnionym stronom byłoby szczególnie trudno puścić konflikt w niepamięć. Kinga Rusin i Hanna Smoktunowicz przyjaźniły się jeszcze od czasów studenckich. Przyszłe dziennikarki uczyły się na Uniwersytecie Warszawskim i dzieliły ze sobą wszelkie radości i smutki. To właśnie Hanna była świadkiem na ślubie Kingi i Tomasz Lisa.
Niestety, przyjaźń dziennikarek zakończyła się z wielkim hukiem. Powód? Ni stąd, ni zowąd, Lis rozwiódł się z Kingą i ożenił... właśnie z jej najlepszą przyjaciółką!
Od tej pory Kinga zerwała jakiekolwiek kontakty z Hanną. Jej zdrada bolała ją tak samo, jak ta ze strony męża. Kiedy pod nieobecność Rusin Hanna pojawiła się gościnnie w "Dzień dobry TVN", Kinga bardzo się zdenerwowała. Jak donosiły media plotkarskie, prezenterka interweniowała w tej sprawie u samej Bożeny Walter, żony współwłaściciela ITI. Współpracownicy Kingi nie ukrywają, że nie wyobrażają sobie, aby obie panie mogły pracować w jednej stacji.
Choć Hanna chciała pogodzić się z dawną przyjaciółką, Rusin konsekwentnie odmawia jakiegokolwiek kontaktu z nią. Na szczęście prezenterka zachowała zdrowy rozsądek, jeśli chodzi o dobro jej dzieci. Tomasz Lis może widywać się z Igą i Polą bez ograniczeń. Rusin nie ma też nic przeciwko temu, by czas z jej córkami spędzała nowa żona Lisa.
Marta Grycan bez dwóch zdań podzieliła polski show-biznes. Jedni ją kochają, drudzy nienawidzą. Do tej drugiej grupy z pewnością należy Karolina Korwin Piotrowska. Nagłe pojawienie się na salonach celebrytki o rubensowskich kształtach dziennikarka skomentowała na swoim Facebooku:
Grycan i jej córki nie pozostały Korwin Piotrowskiej dłużne. W programie Kuby Wojewódzkiego jasno wyraziły swoje zdanie na temat gwiazdy TVN Style:
Znają się od wielu lat. Jeszcze 3 lata temu na słynnej kanapie w studiu programu "Kuba Wojewódzki" świetnie się ze sobą dogadywali, wyśmiewając polski show-biznes i szokując drugiego gościa show, czyli Kamila Durczoka. Niestety, dziś panowie toczą ze sobą regularną wojnę na złośliwości.
Zaczął Wojewódzki. W swojej rubryce "Mea Pulpa", ukazującej się na łamach "Polityki", gwiazdor TVN skomentował chałturę, której podjął się Tymański:
Muzyk poczuł się dotknięty tym tekstem i natychmiast odpowiedział na zarzuty Kuby:
Od czasu wymiany tych "uprzejmości" Tymański i Wojewódzki unikają jakichkolwiek kontaktów. Ostatnio Tymon postanowił wbić byłemu koledze kolejną szpilę, śpiewając na antenie Radia Roxy- jako Michał Figurski- balladę o celebrycie.