Sylwia Peretti i jej bliscy są pogrążeni w żałobie. Jej syn zmarł wskutek wypadku samochodowego, który miał miejsce 15 lipca 2023 roku. Patryk P. miał przed sobą całe życie. Odszedł jako 24-latek. Tragedia odsunęła Sylwię Peretti od życia medialnego. Przed dramatem influencerka chętnie udzielała się na Instagramie, jednak z wiadomych względów zrobiła sobie przerwę.
Prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu przyniosło fatalny finał. Śmierć poniósł nie tylko kierujący autem Patryk P., ale i jego koledzy. Auto wpadło w poślizg, a następnie uderzyło w mur. Zewsząd zaczęły spływać kondolencje do Sylwii Peretti, która miała bardzo dobre relacje z dzieckiem. - Śmierć mojego syna Patryka wydarzyła się po nic i nie widzę w niej żadnego sensu. Nie będę na siłę tłumaczyć sobie, że potrzebuję czasu, że czas wyleczy moje rany, że gdzieś w tle doświadczenia, jakim jest strata dziecka, ukryta jest wielka życiowa lekcja. Tam nie ma nic poza bólem, który rozrywa mnie od momentu, kiedy otwieram rano oczy, aż do chwili, kiedy zasypiam wieczorem - wyznała Peretti w rozmowie z "Vivą!". Jak influencerka odnajduje się w nowych realiach?
Strefa zawodowa, emocjonalna, psychiczna straciły dla mnie wartość, bo zabrakło kogoś, kto był w moim życiu najważniejszy. Nachodzą mnie myśli, że jak na kobietę, która ma 42 lata, spotkało mnie dużo. Za dużo. (...) W nocy z 14 na 15 lipca mój jedyny syn zginął w wypadku samochodowym. A ja? Ja umarłam razem z nim. Mnie nie ma. Nie istnieję. Nie jestem w stanie żyć, funkcjonować normalnie - dodała.
Sylwia Peretti nie tylko przechodzi żałobę, ale oprócz tego jeszcze musi radzić sobie z faktem, że o śmierci ukochanego dziecka czyta w prasie i na portalach informacyjnych. "Media i hejterzy każdego dnia przypominają mi o tym, co się stało. Wykorzystali tę tragedię i nie dali mi przeżyć żałoby, osądzając, że to ja jestem winna temu, co się stało. Nie potrzebuję przypominania. Stałam się żywym celem gazet, portali, ale przede wszystkim ludzi. Stałam się ofiarą, która znosi to, że z jej syna robią mordercę" - gorzko wyznała w rozmowie z magazynem. Sylwia Peretti nawiązała ponadto do pozostałych uczestników wypadku. Do tej pory nie jest w stanie spotkać się z ich bliskimi. "Dla mnie cała czwórka zawiniła tragedii, którą dziś przeżywam ja oraz wszystkie rodziny zmarłych. Oni zapłacili największą cenę, którą człowiek płaci za kardynalne błędy, kierowane nieodpowiedzialnością, a my, ich najbliżsi, żyjemy z pokłosiem feralnej nocy, z całym bólem, z poczuciem straty, z wyrwą, która pojawiła się w naszych życiach - wyznała Peretti. Zdjęcia dotyczące tematu znajdziecie w naszej galerii.