Katarzyna Skrzynecka kilka miesięcy temu krytykowała plażowiczów w Mielnie. Okazuje się jednak, że to nie jedyna grupa społeczna, która jej się nie podoba. W najnowszym wywiadzie aktorka przyznała, że nie jest fanką inluencerów.
Skrzynecka prowadzi profil na Instagramie. Pokazuje tam ukochaną córkę i męża, podróże i pracę, jednak nie korzysta z możliwości zarobku, jaką daje oznaczanie produktów. Gwiazda nie szanuje tego, że influencerem może stać się każdy.
Blogerem, influencerem, youtuberem może zostać każdy siedzący w domu człowiek bez żadnego doświadczenia. Ważne, żeby komentował, krytykował każdego. To nie na tym polega. Takie osoby nigdy nie będą dla nas autorytetem - powiedziała aktorka w wywiadzie dla "Interii".
Skrzyneckiej nie podoba się, że influencerzy, którzy tak naprawdę nie są specjalistami w żadnej dziedzinie, reklamują wszystko, jak leci. Jak wiemy instagramowe zdjęcia potrafią zawierać nawet kilka oznaczeń, a influencerzy sprzedają wszystko, od ubrań i kosmetyków, po samochody, hotele czy diety pudełkowe. Skrzynecka jest pewna, że nie mogłaby żyć w ten sposób.
Jestem przeciwniczką szaleństwa. Jeśli fotografujemy od rana do wieczora wszystko, w co się ubraliśmy, czym się nasmarowaliśmy, co zjedliśmy, czy w jakiej siłowni ćwiczymy i tagujemy markę, to ja nie chciałabym tak żyć. Jeśli ktoś ma na to czas i chce tak żyć, to jest jego wybór. Nie potępiam tego. Jednak ja nie jestem słupem ogłoszeniowym - informuje.
Osoby, które "pracują" na Instagramie podkreślają, że bycie topowym influencerem nie jest wcale łatwe i często zajmuje więcej godzin pracy niż typowy etat. Chcielibyście tak żyć?
Skrzynecka chętnie pokazuje córeczkę na Instagramie. Te gwiazdy również nie mają z tym problemu:
jm