Opolski występ Dody elektryzował media już od tygodni. Nieustające spekulacje, domysły i tajemnice podgrzewały atmosferę. Show rozpoczęło się od piosenki Wojciecha Młynarskiego "Jesteśmy na wczasach" ze słynnym "dla sympatycznej panny Krysi ". Wtedy na scenę z miotaczem ognia wkroczyła Doda i powiedziała:
Koniec z panną Krysią, od dziś jest tylko panna Doda!
Po imponującym intro rozbrzmiały pierwsze takty "Bad Girls". U boku piosenkarki pojawiły się tancerki i zaczęło być naprawdę gorąco. Potem Doda znikła w piramidzie, którą uniesiono do góry i... podpalono. Po chwili w tajemniczy sposób piosenkarka odnalazła się w podpalonej klatce po drugiej stronie sceny i zaczęła śpiewać "My way or no way" do płonącego mikrofonu. Następnie usłyszeliśmy "Szansę" i "Nie daj się". W trakcie drugiego przeboju zepsuł się mikrofon(!) , artystka obróciła to w żart i zaczęła jeszcze raz. Po rozkręceniu opolskiej publiczności Doda przystąpiła do ofensywy w szczytnym celu:
Korzystając z okazji, że tu jestem, chciałabym powiedzieć, że mój narzeczony jest bardzo chory. Ale nie tylko on, jest mnóstwo osób chorych na białaczkę. Co godzinę ktoś nowy choruje na białaczkę, a dawców jest niewielu Każdy z nas może pomóc. Nie kosztuje to ani dużo wysiłku, ani pieniędzy. Właściwie nic. Wystarczy wypełnić formularz na stronie dkms.pl
Publiczność nagrodziła Dodę brawami. Potem przyszedł czas na wykonanie piosenki Anny Jantar z tekstem zmienionym na "Wszystko może przecież wiecznie trwać" . Doda dedykowała go wszystkim osobom przebywającym w szpitalach i narzeczonemu:
Adaś, to dla ciebie! Trzymaj się!
Reasumując występ Dody , to było imponujące show z mocnymi elementami. Takim scenariuszem nie pogardziłyby światowe gwiazdy. Jesteśmy pewni, że jeśli Doda ruszy na podbój zagranicy, zbierze same pozytywne recenzje.
Zdjęcia z próby przed występem Dody zobaczycie pod tym linkiem a film pod tym linkiem.
Aik