Jarosław Bieniuk do tej pory przeżywa śmierć swojej partnerki Anny Przybylskiej. Emocje są na tyle silne, że nie pozwoliły mu na przyjście na premierę biografii aktorki. Bieniuk jednak w rozmowie z "VIVĄ!" wspomniał swoją zmarłą żonę.
Śmierć ukochanej była dla niego ogromnym przeżyciem. Dni po stracie partnerki nie miały sensu, a pogrążony w rozpaczy Bieniuk z trudem dochodził do siebie.
Szczerze mówiąc te dni po śmierci Ani uciekły mi z pamięci. W głowie, na moim prywatnym, wewnętrznym dysku, powstała czarna dziura, której już nigdy nie zapełnię. Nie wiem, co wtedy robiłem, o czym myślałem. Nagle znalazłem się jakby w innym świecie. Nie chcę wracać do czasu choroby Ani, bo było to najbardziej traumatyczne doświadczenie w moim życiu. Chcę pamiętać Anię z naszych szczęśliwych lat, kiedy żartowaliśmy, bawiliśmy się, rodziliśmy dzieci. Piękną, roześmianą, czułą, spełnioną - wyznał sportowiec.
Bieniuk wspomniał też o dzieciach. Zwłaszcza skupił się na jednym z synów. Zdradził, że starszy z chłopców - Szymon, bardzo przypomina swoją matkę. Nie tylko wizualenie, ale również jego zachowanie jest podobne.
Czasami patrze na Szymona i on jest bardzo fizycznie podobny do Ani i wtedy mam takie deja vu, bo zrobi jakąś minę, gest i wtedy mam taki moment, że jakbym rzeczywiście zobaczył Anię - dodaje.
Jarosław Bieniuk i Anna Przybylska często mówili, o tym, że udało im się znaleźć, a ich największym sukcesem jest kochająca się rodzina. Dziś dzieci Ani nie są jednak same - piłkarzowi pomaga mu je wychowywać nowa partnerka, Martyna Gliwińska, która również w trzecią rocznicę śmieci pięknej aktorki wspominała ją na Instagramie.
MT