Maja Bohosiewicz, matka Zacharego, jest obecnie w drugiej ciąży. Postanowiła wstawić się za Anną Lewandowską, która jest krytykowana przez dziennikarzy za "wpędzanie młodych mam w kompleksy". Opublikowała długi wpis na Instagramie, w którym wytyka absurd argumentów, które przedstawiły oskarżające.
Szereg sensownych argumentów jak to, że Ania ma ma sztab niań (wszyscy to wiemy, ma hajsy, więc na bank oddała dziecko obcym ludziom, bo jak wiadomo żadna z nas, matek, nie skorzystała z pomocy babci, cioci, siostry czy nawet niani. To wielka zbrodnia dać sobie godzinę w ciągu dnia bez dziecka). Oraz gigant wśród argumentów, wózek małej Klary jest wart tyle co kawalerka na Ursynowie.
Trudno nie zgodzić się ze zdaniem Mai. Fakt posiadania pieniędzy, nie znaczy od razu, że matka zostawi swoje dziecko i pobiegnie na siłownię. Dodaje:
Oczywiście wszystkie Mariolki od razu klasnęły w ręce bo już wiedzą, że nie utyły od złej diety, braku ruchu, hormonów czy czekolady. Wszystkiemu winny jest brak drogiego wózka.
Na końcu słowa, które każdy powinien wziąć sobie do serca.
Dziewczyny, powinnyśmy się inspirować innymi kobietami, a nie je krytykować. (...) A jeżeli wy tak jak ja, dzisiejszy wieczór spędzacie leżąc przed tv zamiast na macie do jogi i jecie czekoladowe lody zamiast jarmużu to zostawmy chociaż lajka i podziw dla Ani, która sama ZAPRACOWAŁA sobie na to jak wygląda i jak się czuje. Ja podziwiam.
Fanki Mai doceniły szczerość. Pod zdjęciem pojawiają się setki komentarzy, popierających jej zdanie.
Święte słowa.
Że tak powiem, żeś się kobieto rozpisała. Ale jak bardzo w punkt! I z sensem!
Nic dodać, nic ująć:)
W końcu w całej awanturze pojawił się głos rozsądku. Idąc za zasadą "moje ciało, mój wybór", pozwólmy każdemu decydować o swoim życiu.
SW