Anna Lewandowska to niekwestionowana królową polskiego fitnessu. Założycielka bloga "Healthy plan by Ann" niedawno urodziła córkę, Klarę. Nie dla niej jednak leniwy urlop macierzyński. Lewandowska wróciła już na siłownię i podzieliła się tą informacją na Instagramie.
Opłaca się być AKTYWNYM i trzymać się zdrowych zasad, zarówno przed ciążą jak i w jej trakcie! Powoli wracam do formy - wbrew pozorom nie jest łatwo! Pamiętajcie jednak o tym, o czym wielokrotnie powtarzam. Każdy organizm regeneruje się w innym tempie. Nie poddawajcie się i nie rezygnujecie, a małymi kroczkami wrócimy do formy. Dajcie sobie czas i luz - nic na siłę! - napisała pod zdjęciem Lewandowska.
Niestety, dobre samopoczucie i świetna sylwetka Lewandowskiej, nie przypadły do gustu Kasi Nowakowskiej, dziennikarce "Wysokich Obcasów". Zarzuciła Lewandowskiej, że nie mówi prawdy i wpędza w kompleksy młode matki. Nie każdy bowiem ma takie predyspozycje, jak Anna, która sportsmenką jest całe życie.
Urodziłaś miesiąc temu i jeszcze nie masz figury modelki?(...) Leżysz półprzytomna i popłakujesz, bo piersi bolą, dziecko wyje, a ty nie masz kiedy zjeść porządnego posiłku ani umyć włosów? (...) No popatrz, a Ania Lewandowska mogła szybko odzyskać formę, radośnie i energicznie wrócić do obowiązków zawodowych i jeszcze wyglądać przy tym jak milion dolarów. A ty nie? To chyba coś z tobą jest nie tak - jesteś leniwa, rozlazła, nieogarnięta - napisała dziennikarka.
Nowakowska zarzuca Lewandowskiej, że wyznacznikiem udanego macierzyństwa jest tylko płaski brzuch - nieosiągalny dla zwykłej Polki, bez sztabu opiekunek, pomocy domowych, zabiegów i pieniędzy.
Nienawidzę tego. Szczerze i głęboko. (...) Że można to wszystko - płaski brzuch, szczęśliwa, aktywna mama - osiągnąć w pojedynkę - bez sztabu opiekunek, pomocy domowych i góry pieniędzy. Płaski brzuch nie jest wyznacznikiem szczęśliwego macierzyństwa.
Do krytyki dołączyła również kolejna dziennikarka, Paulina Młynarska, pisząc:
Kochane kobiety, młode mamy! Mam nadzieję, że tego nie kupujecie. Po pierwsze, Anna Lewandowska jest zawodową sportsmenką, więc jej ciało dysponuje zupełnie innymi niż u zwykłych babek, przez lata wypracowanymi na treningach możliwościami. Po drugie, każda z nas ma własne tempo powrotu do formy po porodzie i niech Was bogini broni wymuszać na sobie cokolwiek w tym czasie. Po trzecie, to dzidziuś potrzebuje Waszego czasu i uwagi, a nie Facebook ani Insta. Po czwarte, to jest biznes, który Was wkręca w nierealistyczne oczekiwania od samych siebie, szkoda Waszego życia na próby sprostania im - napisała Młynarska.
Dajcie spokój, bądźcie dobre dla siebie, dzidziusia i tatusia, idźcie na spacer, pośpijcie po południu, a kiedy poczujecie potrzebę, porozciągajcie ciało, albo popływajcie. Kilogramy znikną za jakiś czas. Nie da się równocześnie kwitnąć i owocować - dodała.
Czy rzeczywiście powrót na siłownie Anny Lewandowskiej jest aż tak kontrowersyjny? Przecież nikt nie spodziewałby się po znanej sportsmence wypoczywania na kanapie lub siedzenia w domu. Aktywny tryb życia to w końcu jej kariera.
SW