Dziennikarka zamieściła nagranie z kościoła Św. Anny, na którym widać, jak kilka kobiet, w momencie odczytywania listu biskupów ws. ochrony życia, opuszcza świątynię. Korwin Piotrowska przewiduje, że to dopiero początek fali protestów.
Coś mi mówi, że ustawa antyaborcyjna będzie powodem największych protestów. Ludzie czasem mają gdzieś demokrację, podsłuchy, inwigilację, Trybunał, a nie każdego nawet, wbrew pozorom, kręci 500 na dziecko. Jeśli jednak ktoś, jak w krajach totalitarnych, zaczyna grzebać komuś pod kołdrą i to w sposób do tego nacechowany religią (tym bardziej, że jest i tak bardzo kategoryczna ustawa, nazywana w chwilach dobrego humoru "kompromisem") to taka sytuacja może to stać się zapalnikiem protestów - napisała.
Największa demonstracja przeciwników zaostrzenia prawa aborcyjnego odbyła się w Warszawie pod Sejmem. Według szacunków policji wzięło w niej udział ok. 7 tysięcy osób. Wśród skandowanych przez uczestników haseł pojawiło się również "Gdzie jest pierwsza dama?!". O to samo pyta na Facebooku Korwin-Piotrowska.
Ten rząd modli się, prezydent jeździ na nartach i podziwia relikwie, a jego modna żona, wbrew pokładanym w niej nadziejom, jest wyłącznie polską, katolicką odpowiedzią na Barbie. Tylko wygląda, uśmiecha się i milczy. Ci ludzie chcą wziąć się teraz za życie innych ludzi. Dosłownie. To trudne, kiedy się nimi pogardza. Ale niech to zrobią, niech zaczną, to ich zgubi. I Kościół też.
EK