Pozew rozwodowy złożyła Isabel , której zależy na rozwodzie z orzeczeniem o winie. Poetka domaga się alimentów twierdząc, że pośrednio przez Marcinkiewicza doznała uszczerbku na zdrowiu, który uniemożliwia jej podjęcie pracy. Od grudnia zeszłego roku zmaga się z kontuzją ramienia, której doznała, gdy zdenerwowana jechała na spotkanie z mężem (prowadzony przez nią samochód uderzył w ekran dźwiękoszczelny). W tabloidach opowiadała też o szkodach moralnych - były premier miał ją "skrzywdzić, wycisnąć i wyrzucić jak mandarynkę" .
Znajoma pary w rozmowie z magazynem "Flesz" podtrzymuje wersję, w której to Isabel jest stroną poszkodowaną. Według jego wyznań, relacje między małżonkami miały się znacznie pogorszyć po przeprowadzce do Polski.
Iza przestała być Kazikowi potrzebna. W Londynie mu pomagała, znała lepiej angielski, miasto, orientowała się w ekonomii. W Warszawie zaczął się jej wstydzić. Potrafił nie odzywać się do niej tydzień. Kiedy się zaokrągliła, wszyscy podejrzewali, że jest w ciąży. Ale to był skutek uboczny nadczynności tarczycy. Była senna, a mąż mówił, że jest leniwa, zarzucał jej, że tyje - czytamy w magazynie "Flesz".
Isabel wystąpiła o 12 tysięcy alimentów miesięcznie. Na pierwszej rozprawie strony jednak nie doszły do porozumienia, dlatego została ona odroczona.
em