• Link został skopiowany

Julia Pietrucha zjadła MIĘSO PSA. Napisała o tym na FB: Żylaste, pełne kości, nie do przełknięcia

Aktorka podróżuje ze swoim mężem po Azji. Najciekawsze zakątki tej części świata przemierzają na motocyklu. Ostatnio zawitali w Loasie, Wietniamie i Tajwanie. W ostatnim miejscu spróbowali mięsa psa.
Julia Pietrucha
Facebook.com

Julia Pietrucha w trakcie swojej wyprawy po Azji spróbowała mięsa psa. Jak napisała na Facebooku, nie zrobiła tego celowo. Była wówczas najprawdopodobniej w Tajwanie i zatrzymała się z mężem, Ianem, by coś przekąsić. Na bazarze znaleźli budkę z szaszłykami - jak się okazało, wcale nie z wieprzowiny.

Zjadłam dziś psie mięso. Przez zupełny przypadek. Wbrew mojej woli. Zanim się zorientowałam, było już za późno. Trafiliśmy na bazar. Głodni, po całym dniu jazdy motocyklem. (...) Minęliśmy grillujące się wieprzowe szaszłyki, kaczkę na rożnie. W sekcji surowego mięsa zobaczyłam na sprzedaż dwa koty i psa. Kobiety za ladą zaczęły wydawać z siebie dźwięki: miau miau, hau hau. Wróciliśmy po szaszłyki. Jan zamówił dwa. Wyglądały trochę inaczej niż te, które widzieliśmy chwile wcześniej na grillu, ale byliśmy już tak wygłodzeni, że nie przeszło nam przez myśl zakwestionowanie ich pochodzenia. (...) Mięso okazało się być niejadalne. Żylaste, pełne kości, nie do przełknięcia. Zorientowaliśmy się, że nasze pierwsze wrażenie było słuszne. To nie była wieprzowina - napisała aktorka na Facebooku.

Aktorka zaczęła zastanawiać się nad tym, czy przypadkiem niejedzenie jednego rodzaju mięsa, a zajadanie się drugim, nie jest przypadkiem hipokryzją.

Czy istnieje różnica pomiędzy zjedzeniem psa a świni? Tutaj ludzie nie maja oporów, zjedzą wszystko. Czy świnie, krowy, kurczaki setkami ginące w dramatycznych warunkach, ale lądujące na naszych stołach, zasługują na mniej empatii niż psy czy koty? Czy w naszej srogiej ocenie "barbarzyńskich azjatyckich przysmaków" nie ma cienia obłudy?

Poprosiła fanów, by dali znać, co o tym wszystkim myślą. Odzew chyba przekroczył jej oczekiwania.

Ja zaczynam się zastanawiać czy nie zrezygnować z jedzenia mięsa obserwując cierpienie jakie zwierzętom wyrządza człowiek. Coraz częściej dokonuję wyboru wege. Coraz więcej jest barbarzyństwa i okrucieństwa w hodowlach, a przecież oswojona świnka, byk, cielak jest jak pies, który zaprzyjaźnia się z człowiekiem.
Myślę, że jedyną różnicą jest kultura jedzenia w danym miejscu. Jedni krzywo popatrzą na żabie udko a inni ze smakiem je zjedzą. To samo tyczy się świni, psa czy... kaczego embrionu. Nie tak dawno i tutaj psi smalec był lekarstwem. Są tacy, dla których dalej jest.
Nie słyszałam jeszcze o bohaterskich kurach, które znalazłby by zaginione dziecko w lesie, narkotyki z przemytu lub służące niewidomym za przewodników. Koniec końców człowiek to też tylko zwierzę i mięso. Ale siebie nawzajem nie zjadamy. Różnicą jest poziom inteligencji, empatii, zdolności do nauki.

Jak widzicie, zdanie były naprawdę podzielone. Ale co ciekawe, obyło się bez hejtu i wyzwisk - zamiast tego na Facebooku Pietruchy wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja, którą aktorka podsumowała tak:

Wstałam dziś rano i od razu zanurkowałam do telefonu. Ciekawa tego, jak zareagujecie na to, co Wam napisałam, czy mnie ocenicie, czy postaracie się zajrzeć w głąb siebie i rozważyć ten problem, który mnie dotknął i z którym nie wiem, jak sobie poradzić. Bardzo mnie ucieszyły szczere Wasze wypowiedzi. Dały do myślenia. Naprawdę piękne dzięki.

A co Wy uważacie na ten temat?

aga

Więcej o: