Kilka dni temu magazyn "Świat i ludzie" napisał, że Aleksander Lesz, który jest jednym z najbogatszych Polaków, postanowił kupić swojej córce luksusowe porsche. Takie auto było główną nagrodą ósmej edycji "Tańca z gwiazdami". Jak wiadomo, Natalia Lesz zajęła w niej drugie miejsce i auta nie dostała. Ponoć tatuś piosenkarki stwierdził, że jego córce należy się taki samochód, dlatego chciał jej sprezentować go pod choinkę. Jak się okazuje była to totalna bzdura.
Artykuł o tyle jest ciekawy, że oprócz życiorysu mojego taty nie ma w nim ani słowa prawdy. Otóż mój tata nigdy nie chciał mi kupić żadnego samochodu, a tym bardziej Porsche. Choćby dlatego, że nie mam polskiego prawa jazdy i na razie nie mam ani czasu, ani chęc,i aby pójść na kurs prawa jazdy - pisze na swojej stronie Natalia.
To drugi raz, kiedy Natalia Lesz dementuje plotki gazet. Wcześniej odniosła się jedynie do informacji o tym, iż tata wysłał na nią tak dużo SMS-ów, że wygrała nagrodę na festiwalu w Opolu. Już nie tylko prawda, ale i pieniądze w oczy kolą.