• Link został skopiowany

Mandaryna mogła umrzeć!

A wszystko przez lody. Wokalistka w ciężkim stanie została przewieziona do szpitala!
Spod skrzydeł Kanclerz wyfrunęła swego czasu Mandaryna, której pierwsza płyta okazała się wielkim sukcesem. Nie ma nawet sensu wspominać o wokalu Marty, ważne, że produkt się sprzedał, a Mandaryna była bardzo popularna.
mandaryna/KK/Forum

Marta Wiśniewska przebywa obecnie w szpitalu w Pucku, gdzie przewieziono ją po tym jak zatruła się lodami w jednej z nadmorskich cukierni. (ciekawe czy były to lody DODA?). Niby to tylko zatrucie, ale mogło skończyć się dla wokalistki tragicznie. Czemu? Mandaryna od wielu lat choruje na cukrzyce.

Mandaryna przyjechała do szpitala odwodniona i z bardzo wysokim poziomem cukru we krwi. Miała przy tym zaburzenia metaboliczne w postaci kwasicy, czyli stanu zakwaszenia organizmu z powodu spadku poziomu insuliny. Mogło to doprowadzić do śpiączki wokalistki, a nawet jej śmierci. Wszystkie nieregularne wskaźniki wymagały pilnego wyrównania- relacjonuje "Fakt".

Lekarzom udało się wyeliminować niebezpieczeństwo. Marta ma się już lepiej, ale ciągle jeszcze leży pod kroplówką. Przy jej łóżku czuwa oczywiście narzeczony Michał Szatkowski i dzieci. Wokalistka musi w krótkim czasie dojść do siebie, bowiem ma już niebawem zaplanowany obóz taneczny z dziećmi. Plotek życzy Marcie dużo zdrowia i szczęścia. Podziwiamy ją za to, że tak długo wytrzymała z Michałem. Marto, życzymy ci jak najlepiej tylko błagamy o jedno: nie śpiewaj już. Za to bardzo chętnie popatrzymy jak tańczysz.

Więcej o: