Katarzyna Glinka długo nie mogła pozbierać się po rozwodzie czy po rozstaniu z ojcem drugiego syna. O swoim gorszym okresie w życiu gwiazda "Barw szczęścia" opowiedziała na łamach książki "Sama. Rozmowy o samotnym macierzyństwie" Anity Sobczak. Aktorka nie ukrywa w niej, że długo tkwiła w smutku, a życie przeciekało jej przez palce. Nie było w niej radości życia. Nawet najprostsze czynności sprawiały jej trudność. Robiła wszystko mechanicznie i z przyzwyczajenia, ale złapała się na tym, że uciekają jej lata i ważne momenty z dziećmi. "Tkwiłam w poczuciu krzywdy i wciąż rozpamiętywałam to, co straciłam. Wtedy właśnie pomyślałam, że muszę zacząć patrzeć na to, co mam, a nie w tył" - wyznała Katarzyna Glinka.
Katarzyna Glinka z Przemysławem Gołdonem związała się w 2004 roku. Zakochani sześć lat później zostali małżeństwem, a w 2012 roku pojawił się ich syn. W 2015 roku informowano, że ich małżeństwo to już przeszłość. "Po rozwodzie było trudno. Czułam ogromny ciężar na barkach, trudno mi się wtedy żyło, myślałam, jak mi źle na świecie. I tylko tak patrzyłam na swoją sytuację. Na ulicach widziałam same szczęśliwe pary z małymi dziećmi, myślałam: tyle moich koleżanek jest w szczęśliwych związkach" - powiedziała Katarzyna Glinka w książce Anity Sobczak.
Sama sobie to robiłam; myślałam tylko: Boże, jak mi ciężko, że sama muszę iść po zakupy, jak mi ciężko, bo odwożę małego do przedszkola. Przez to, jak miałam ustawioną głowę, nawet proste czynności stawały się trudne i bolesne. W poczuciu krzywdy długo trzymało mnie myślenie, że nie udało mi się stworzyć rodziny. Społecznie samotna kobieta z dzieckiem to już ciężar gatunkowy
- stwierdziła aktorka.
Momentem zwrotnym w życiu aktorki było spotkanie kobiety, która była 20 lat po rozwodzie i ciągle tkwiła w smutku. Gwiazda stwierdziła, że nie chce, by jej cierpienie trwało też tak długo. "Zrozumiałam, że coś muszę wreszcie zamknąć, pożegnać, zapakować w kufer i wysłać w kosmos. Nie cierpieć, nie jątrzyć, nie wracać myślami, nie myśleć, co by było gdyby… Dziś myślę, że uzależniłam się wtedy od cierpienia. Ono stało się moim nałogiem. Moja głowa tak się przyzwyczaiła do smutku, że nie umiałam inaczej myśleć" - opowiadała. Wtedy m.in. zaczęła korzystać z pomocy specjalisty. "Psycholog, z którą się spotykałam, poradziła mi na przykład, żebym na nadgarstku cały czas nosiła gumkę recepturkę. Strzelałam z niej za każdym razem, kiedy nachodziły mnie czarne myśli" - dodała.
Potrzebujesz pomocy w depresji i kryzysie emocjonalnym? 116 123 – bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dorosłych w kryzysie emocjonalnym, czynny w godzinach 14.00 – 22.00 przez 7 dni w tygodniu. 22 635 09 54 – telefon zaufania dla osób starszych – czynny w poniedziałek, środę i czwartek w godzinach 17.00 – 20.00 (koszt zgodny z taryfą operatora).