Natasza Urbańska i Janusz Józefowicz są małżeństwem od niespełna 13 lat. Para poznała się na deskach teatru w 1991 roku, kiedy to karierę rozpoczynała szesnastoletnia warszawianka (dopiero dwa lata później muzyk dał jej pracę, wcześniej była za młoda). Z czasem zawodowa przyjaźń przerodziła się w wyjątkowe uczucie, które pielęgnują na każdym kroku. Teraz udzielili wywiadu na łamach najnowszego magazynu "Viva!".
Choć dziś są zgranym małżeństwem wychowującym dwunastoletnią Kalinę, kiedy zaczęli się spotykać, nikt nie wierzył, że mogą stworzyć szczęśliwą rodzinę. Nataszę i Janusza dzieli bowiem 18 lat, co często wytykają im media oraz internauci. Kontrowersje wzbudzał także fakt, że Józefowicz odszedł dla Urbańskiej od żony.
Byliśmy równo kopani z każdej strony. Pojawił się też internet, gdzie każdy mógł bezkarnie pluć na innych. I stało się to w Polsce sportem narodowym. Wtedy dostało nam się bardzo ostro. Ja byłem bardziej odporny, ale dla Nataszy nastał naprawdę trudny okres - wyznaje muzyk i aktor.
Mężczyzna odpowiedział także na bardzo osobiste pytanie. Dziennikarz przeprowadzający wywiad stwierdził, że Józefowicz poświęcił stabilizację życiową, by związać się z młodszą kobietą. Dziś już wiemy, że bardzo mu się to opłaciło.
Myślę, że w moim wypadku trudno było mówić o życiowej stabilizacji. Zostałem mężem i ojcem w wieku 22 lat. Bardzo kochałem Dankę i Kamilkę, ale w pogoni za marzeniami zdałem na PWST w Warszawie – szkoła teatralna, stan wojenny, żona z dzieckiem na Śląsku. To była prawdziwa męka. Ludzie wtedy podczas weekendów balowali, a ja spędzałem je w koszmarnych pociągach, żeby chociaż chwilę pobyć z rodziną. Potem Danusia się przeprowadziła do Warszawy i pracowała w Teatrze Syrena. Ale ja miałem już przed sobą kolejne wyzwanie – polski musical. I znowu byłem gościem w domu. Danka zaczęła wyjeżdżać jako tancerka na zagraniczne kontrakty, Kamilka była u babci, a ja jeździłem zarabiać do Berlina Zachodniego. To był czas nie do nadrobienia. Kryzys musiał się pojawić. Myślę, że gdyby w moim sercu nie było miejsca dla Nataszy, to dziś łączyłyby nas tylko sprawy zawodowe.
Natasza przyznała z kolei, że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, aczkolwiek przyszły mąż bardzo jej imponował jako szef. Do miłosnego wyznania doszło w obecności jej rodziców.
Zakochałam się dużo później. Na początku imponował mi talentem, charyzmą, wiedzą, poczuciem humoru. Był autorytetem, nauczycielem, odkrywcą. (...) Kupiłam w Piasecznie mieszkanie i zaprosiłam rodziców i Ciebie - powiedziała, zwracając się do Janusza. I wtedy ty powiedziałeś do nich: Kocham państwa córkę.
Związek Nataszy i Janusza jest niezbitym dowodem, że wiek nie ma najmniejszego znaczenia i jeśli uczucie jest prawdziwe, można przetrwać wszystko.