Katarzyna Glinka jest w zaawansowanej ciąży, a poród zbliża się wielkimi krokami. Nic dziwnego, że aktorkę bardzo stresuje ten dzień - w końcu ze względu na pandemię koronawirusa prawdopodobnie będzie musiała rodzić sama, bez swojego partnera, na którego wsparcie bez wątpienia liczyła. Ta sytuacja zmobilizowała ją do walki o porody rodzinne, które obecnie stoją pod dużym znakiem zapytania. Na swoim Instagramie zaapelowała do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Choć jej apel podzielił internautów i spotkała się z ogromną krytyką, aktorka nie zamierza przestać. Jak sama mówi, walczy w imieniu wszystkich rodziców.
Katarzyna Glinka od postu z apelem do ministra zdrowia publikuje kolejne wezwania. W ostatnim opowiedziała o krytyce i hejcie. Jednak jak sama mówi, nie przestanie walczyć o swoje prawa. Osoba, która wypowiada się na kontrowersyjny temat, musi liczyć się ze zdaniami również z przeciwnej strony. Nie wszystkie komentarze były kulturalne i merytoryczne:
Ilość komentarzy pokazuje, że temat jest ważny. Niestety nie obyło się bez obrażania - ale takie są konsekwencje pisania i zajmowania stanowiska w tematach drażliwych. Najlepiej byłoby nie mieć przemyśleń, nie wypowiedzieć się w kwestii swoich uczuć, bo ktoś to nazwie, oceni lub opluje... nie pozwolę na to, żeby strach i hejt zamknęły mi usta. Piszecie, że jesteście wdzięczni, że odważyłam się poruszyć temat. Jest nas sporo oczekujących na poród i mamy PRAWO do dyskusji. Niestety smutny jest poziom tego, JAK ROZMAWIAMY. Każdy ma prawo mieć i wygłaszać poglądy i ma prawo ich bronić. - napisała pod jednym z postów.
Aby poprzeć swoje zdanie, opublikowała także wypowiedź jednej z lekarek, która pracuje na oddziale położniczym. Ta poprała aktorkę, mówiąc, że nie ma żadnych przeciwwskazań do porodu rodzinnego. Jednak internauci, mimo zdania lekarza nadal nie zgadzają się z opinią Katarzyny. Uważają, że jest to egoizm i brak świadomości zagrożenia. Co ważne, wielu z nich podaje merytoryczne argumenty.
Każdy medal ma dwie strony. A pomyślała pani o personelu medycznym, który jest narażony na zakażenie koronawirusem? Myśli pani, że ludzie mówią prawdę gdy podczas przyjęcia do szpitala są pytani np. o to, czy mieli kontakt z osobą zarażoną covid-19?? Każda dodatkowa osoba na oddziale to większe ryzyko zakażenia personelu, który i tak jest na pierwszej linii frontu.
Nie zgadzam się. Porody rodzinne są zabronione, ponieważ personel medyczny musi mieć ograniczone zaufanie, ponieważ osoba towarzyszącą może być zarażona SARS-CoV-2, nie wykazując przy tym żadnych objawów. A potem nagle cały oddział zamknięty, lekarze w kwarantannie. I kto ma wtedy odbierać porody? Błagam, dostosujmy się do sytuacji epidemiologicznej.
Ale te wszystkie restrykcje mają przecież na celu zminimalizowanie ryzyka zakażenia personelu medycznego i innych osób znajdujących się na oddziale. Argumenty typu „rodząca też może być zarażona”, „personel wraca do domu, gdzie również może się zarazić” są bez sensu.
Musimy się zgodzić z aktorką, że temat, który poruszyła, jest bardzo kontrowersyjny i przemawia za nim wiele argumentów za, jak i przeciw. Warto jednak pamiętać, że najważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo również innych ludzi.