Monika Brzostek świetnie rozpoczęła swój udział w Olimpiadzie. Jest połówką duetu, jaki współtworzy z Kingą Kołosińską - obie siatkarki plażowe odniosły właśnie zwycięstwo nad Amerykankami w grupie A turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro.
Uwagę zwraca nie tylko świetną grą, ale także niezwykłym tatuażem przy biodrze. "Carpe diem", czyli chwytaj dzień - brzmi wytatuowany tam napis.
Swoją przygodę z siatkówką Monika Brzostek rozpoczęła jeszcze w gimnazjum, początkowo nieco wbrew rodzicom, którzy obawiali się, że treningi mogą być nie do pogodzenia z nauką. Okazało się jednak, że Brzostek świetnie daje sobie radę.
Pierwsze powołanie dostałam jakoś przed pójściem do 1 klasy liceum. Byłam bardzo z siebie dumna pomimo tego że byłam kadetką i dopiero zaczynałam na poważnie przygodę z siatkówką - mówiła w rozmowie z "Wywiady24".
Prywatnie Monika Brzostek to piękna kobieta, a lata treningu sprawiły, że jej ciało jest nie tylko wysportowane ciało, ale także, jak sama je określiła, "barczyste". Jak twierdzi w rozmowie z Onetem, kiedy pojedzie do rodzinnego domu i stanie obok matki czy siostry, to szerokość jej ramion mocno rzuca się w oczy. Ma też cellulit, którego zupełnie się nie wstydzi.
Nie wiem, dlaczego tak jest, że faceci nawet jak są przy tuszy, to nie mają. U kobiety, nawet jak jest szczupła, to występuje takie zjawisko jak cellulit i widać go szczególnie w słoneczną pogodę. Niekorzystnie to wygląda i pewnie jest to zauważalne dla facetów.
Rozmowa z "Wywiady24" nie była autoryzowana, i dlatego znalazło się tam również pewne niefortunne stwierdzenie, którego sportsmenka co prawda się nie wypiera, ale też uważa, że nie została wtedy należycie zrozumiana.
Ojczyzna – patrząc na obecną sytuacje w Polsce i jak wyrzeźbiła nas przeszłość, mam negatywne podejście do naszego kraju. Miałabym problem opuścić kraj tylko i wyłącznie ze względu na rodzinę - powiedziała.
W wywiadzie dla serwisu Onet sprostuje potem te słowa.
Nie powiedziałam tak. To zdanie jest wyjęte z kontekstu, nigdy w życiu nie autoryzowałam tych słów. Natomiast prawdą jest, że dużo podróżuję i widzę kraje, w których żyje się lepiej. Na przykład taka Szwajcaria (...) Mam wyrzuty, że w ogóle tak wyszło. Cieszę się, że gram dla Polski, choć wiele rzeczy w tym kraju mi się nie podoba.
Nie podoba mi się polityka, nie podoba mi się biurokracja, nie podoba mi się to, że za dwadzieścia lat ZUS splajtuje i nie będziemy mieć emerytur. Cały czas mam to z tyłu głowy. Nie podoba mi się nasza mentalność, że każdy Polak musi sobie ponarzekać i sama się na tym łapie, że też tak robię. I ludzie źle sobie życzą. To takie polskie! - kontynuuje wypowiedź.
Mimo wszystko Monika Brzostek z dumą reprezentuje Polskę i dopiero pokazuje, na co ją stać na Olimpiadzie. Trzymamy kciuki za występy polskich siatkarek i mamy nadzieję, że sportsmenka wraz z Kingą Kołosińską jeszcze wiele razy dadzą nam powody do dumy i satysfakcji.
JZ