Wojciech Malajkat od ubiegłego roku szefuje Teatrowi Współczesnemu. Wcześniej był rektorem na Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie i dyrektorem artystycznym Teatru Syrena. Mało kto może poszczycić się takim doświadczeniem w branży artystycznej. Nic więc dziwnego, że zdobytą wiedzę Malajkat postanowił przekazywać młodszym pokoleniom. "Ja tak naprawdę miałem być nauczycielem. Marzenia o aktorstwie nie spędzały mi snu z powiek. Nie budziłem się z wielkim pragnieniem, by zostać aktorem. Ale jednak nim zostałem" - tłumaczył Plejadzie. Ostatnio w rozmowie z portalem podzielił się zaskakującą ciekawostką na temat swoich występów. Nie wszyscy o tym wiedzieli.
Ci, którzy byli na spektaklach, w których występował aktor, mogli zwrócić uwagę na dosyć ciekawy element. Malajkat nigdy nie kłania się podczas owacji. Zamiast tego stoi wyprostowany i uśmiecha się do zgromadzonej publiczności. "Od wielu już lat nie zginam się wtedy, gdy publiczność bije brawo i dziękuje aktorom i aktorkom za spektakl. Podczas każdego spektaklu ponoszę emocjonalne, fizyczne i psychiczne koszty. Widzowie zresztą też. Na tym polega teatr. Nie kłaniam się, bo kojarzy mi się to z proszeniem o jałmużnę. Poza tym, jeśli bym się kłaniał, nie widziałbym przez cały czas radości wypisanej na twarzach publiczności" - zdradził Plejadzie.
W ślady aktora mieli pójść również inni koledzy z branży. "Andrzeja Seweryna moje argumenty przekonały. Nie wiem, jak jest teraz, ale gdy graliśmy razem, stawał obok mnie po spektaklu i też się nie kłaniał. Podobnie zresztą jak mój przyjaciel Grzegorz Turnau. On też przejął ode mnie ten zwyczaj. Z tego, co wiem, nikt na to nie narzeka, nikomu to nie przeszkadza" - dodał.
Okazuje się, że inspiracją dla tego gestu był sam Luciano Pavarotti. "Oglądałem wspaniałe koncerty z jego udziałem. Gdy dobiegały końca, publiczność nagradzała go owacją, a on nie kłaniał się, tylko wychodził na środek z wielką chustką, promiennie się uśmiechał i szeroko otwierał ramiona" – wspominał Malajkat. Aktor nie chciał kopiować muzyka, więc postanowił, że wymyśli własną wersję.