Kayah i Goran Bregović to od lat znany duet. Muzycy w 1999 roku razem wydali płytę zatytułowaną "Kayah i Bregović". To z niej pochodzą znane i chętnie do dziś grane w rozgłośniach radiowych hity, jak "Śpij kochanie, śpij" oraz "Prawy do lewego". W tym roku mija 25 lat od nagrania wspomnianego albumu. Z tej okazji Kayah i bałkański muzyk zorganizowali wspólną trasę koncertową, która obejmie największe polskie miasta. Koncert inauguracyjny nie rozpoczął się niestety dobrze. Wszystko dlatego, że w międzyczasie muzyków poróżniły poglądy.
Kayah i Bregović 1 września wystąpili na warszawskim Torwarze. Koncert nie rozpoczął się jednak ich wspólnym wejściem. Według relacji widzów Bregović pojawił się na scenie sam i początkowo grał bez udziału Kayah. Artystka wyszła na scenę po około 45 minutach. Wówczas złapała za mikrofon i zaczepnie zapytała zebraną publiczność, czy "miała fajny support". Później znów zabrała głos i wystosowała ważne oświadczenie.
Chcę, żebyście wiedzieli, że wszyscy na tej scenie, jak jeden mąż, jesteśmy absolutnie przeciwni każdej wojnie
- powiedziała. Ta wypowiedź może być odbierana jako odpowiedź na ostatnie doniesienia na temat Bregovicia, który był oskarżany o popieranie działań wojennych Putina. Ponadto artystka z racji tego, że koncert odbył się 1 września, a więc w rocznicę 85. rocznicy wybuchu II wojny światowej, nawiązała do zniszczonej w tym czasie Warszawy. "Spotykamy się dzisiaj 1 września, w rocznicę wybuchu wojny, w mieście, które nawet w swojej nazwie ma wojnę WARsaw".
Przypomnijmy, że Goran Bregović był oskarżany o popieranie polityki Władimira Putina. W 2015 roku, a więc po tym, jak Rosja zaanektowała Krym, muzyk wystąpił właśnie na Krymie. - My na Bałkanach zawsze czujemy wielkość idącą ze wschodu, z Rosji. Moim zdaniem Zachód od zawsze ma paranoję na tym tle - powiedział po tamtym występie. Jak zauważyli twórcy "Podcastexu" Bregović ponadto w 2022 roku dał koncert w Moskwie.
Później w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Goran Bregović tłumaczył się z występu na Krymie. "Tamten koncert na Krymie był częścią tournée po Ukrainie, zorganizowanego przez ukraińską agencję. Dla mnie to był tylko jeden z wielu koncertów na trasie, podczas której wystąpiłem w kilku ukraińskich miastach. Gdybym wiedział, że ten występ będzie miał takie konsekwencje polityczne, oczywiście nigdy bym tego nie zrobił" - powiedział. Muzyk odniósł się także do wspomnianego koncertu w Rosji, który odbył się dzień przed tym, jak Władimir Putin zaatakował zbrojnie Ukrainę. "Myślę, że dzień przed inwazją nawet prezydent Ukrainy nie wiedział, że do niej dojdzie" - mogliśmy przeczytać.