Dominika Ostałowska to aktorka znana wielu widzom z serialu "M jak miłość". Zagrała także m.in. w filmach "Daleko od okna" i "Warszawa". Ostałowską można oglądać także na deskach teatru. W przeszłości aktorka zmagała się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Musiała poddać się ablacji, zabiegowi kardiologicznemu, który leczy zaburzenia rytmu serca. O szczegółach opowiedziała w "Dzień dobry TVN".
Dominika Ostałowska powiedziała, że niepokojące objawy zaczęła mieć w wieku 20 lat. Czuła, że szybko bije jej serce. - Czułam, że ten rytm jest bardzo nierówny, czasem było to widać nawet na ubraniu, że to serce dziwnie bije. Im dalej w las, tym bardziej nawarstwiały się jakieś objawy typu osłabienie, rodzaj zimnego potu i niemożność wykonywania różnych rzeczy. Nawet dochodziło do tego, że chodząc po jakiejś galerii, wchodziłam do przebieralni i starałam się uspokoić i robić ćwiczenia, które miały mi w tym pomagać - opowiedziała w "Dzień dobry TVN".
Dominika Ostałowska coraz częściej cierpiała na częstoskurcze. Pojawiały się w sytuacjach stresowych, ale też np. wtedy, gdy za szybko wstała. Aktorka po konsultacji z kardiologiem dowiedziała się, że ma zaburzenia rytmu serca. Musiała przejść ablację, czyli zabieg, który ma na celu przywrócenie jego prawidłowego rytmu. Wykonywany jest on przez nakłucie żyły lub tętnicy udowej. Ostałowska przez cały czas była przytomna.
To dosyć interesujące przeżycie, że jest się przytomnym i wszystko się widzi. Być może ja przeżyłam to mniej stresująco, ponieważ zostałam wzięta z zaskoczenia. Przyjechałam na konsultację, a okazało się, że zatrzymano mnie na zabieg
- wyznała i dodała, że zaskoczyły ją papiery, które musiała podpisać. - Dostałam do podpisania kartkę, na której było, że w razie czego mam się zgodzić na zgon i przekłucie serca, ale panowie zaraz mnie uspokoili, że to się nigdy jeszcze nie zdarzyło, to tylko rutynowy obowiązek podpisania czegoś takiego - powiedziała w "Dzień dobry TVN". Po zdjęcia aktorki, także te archiwalne, zapraszamy do galerii na górze strony.