Magdalena Stępień zagościła w show-biznesie, dzięki udziałowi w piątej edycji programu "Top Model". Co prawda, odpadła tuż przed wielkim finałem, ale to wystarczyło, by zyskać rozpoznawalność. Celebrytka związała się z Jakubem Rzeźniczakiem. Niestety ich miłość nie przetrwała próby czasu. Związek rozpadł się jeszcze przed narodzinami syna. Po tych wydarzeniach na Magdalenę Stępień spadła kolejna tragedia. U Oliwiera zdiagnozowano poważny nowotwór. W wyniku choroby chłopiec zmarł. Od dramatycznych wydarzeń minęło już trochę czasu, a celebrytka stara się na nowo pokochać życie. Dalej podróżuje i aktywnie działa w mediach społecznościowych. Ostatnio zorganizowała serię pytań. Nie obyło się bez przytyku. Poszło o pieniądze.
Magdalena Stępień prowadzi prężną działalność na Instagramie, gdzie jej poczynania śledzi ponad 260 tysięcy obserwujących. Celebrytka raz na jakiś czas decyduje się wejść z nimi w interakcję i zostawia słynne okienko z pytaniami. Jedna z internautek była bardzo zaciekawiona tym, w jaki sposób celebrytka zarabia na wysoki poziom życia. Magdalena Stępień nie unikała odpowiedzi, jednak po tym, co napisała, widać, że puściły jej nerwy i zdobyła się na sporą dozę sarkazmu. "Nie no, nie pracuję, pieniądze lecą mi z nieba, a podróżuję i żyję za mamy. Nauczyłam się na głupie pytania głupio odpisywać! To chyba logiczne, że pracuję i zarabiam. To, co tu pokazuję, czyli współprace reklamowe, które są jasno opisane jako współprace. Nie są darmowe, otrzymuję za nie wynagrodzenie!" - napisała wyraźnie rozgoryczona.
Nie jest to pierwszy raz, gdy Magdalena Stępień musi tłumaczyć się internautom ze swojej sytuacji finansowej. Po tym, gdy założyła w internecie zbiórkę pieniędzy na ratowanie chorego syna, pojawiło się wiele wątpliwości natury moralnej. W sieci zaczęły pojawiać się nieprzychylne komentarze. Część internautów twierdziła, że dobrze zarabiający piłkarz i modelka powinni mieć odłożone pieniądze lub poprosić o pożyczkę znajomych, zamiast organizacji zbiórki.