W internecie ostatnio aż huczy na temat rzekomego rozwodu księcia Harry'ego i Meghan Markle. W tabloidach pojawiają się informacje, że książę wyprowadził się z rezydencji i zostawił żonę. Markle miała złożyć wniosek o zapłacenie jej 80 mln dol. za podpisanie dokumentów rozwodowych i domagać się wyłącznej opieki nad dziećmi. Biografowie rodziny królewskiej mają jednak inne zdanie. "Ostatnią rzeczą, jakiej chciałby Harry, byłby rozwód. Jestem pewien, że nie chce wracać do Wielkiej Brytanii" - stwierdził Tom Bower, autor książki "Zemsta. Meghan, Harry i wojna Windsorów". Jak się okazuje, nawet gdyby do tego doszło, to książę nie będzie mile widziany w Wielkiej Brytanii, w szczególności przez swojego brata, księcia Williama. Tym razem ponownie podpadła Meghan. Jak się okazuje, żona księcia usunęła swoje imiona z aktu urodzenia syna.
Syn Meghan Markle i księcia Harry'ego, Archie przyszedł na świat 6 maja 2019 roku. W czerwcu zmieniono treść aktu urodzenia chłopca i wprowadzono tam pewne poprawki. Niedługo potem Sussexowie podjęli decyzję o odejściu z rodziny królewskiej. Zmiana dotyczy imion jego matki. Zamiast "Rachel Meghan", które są oficjalnymi imionami Markle poprawiono zapis na "jej królewską wysokość księżną Sussex". Jak donosi "Mirror" było to związane z plotkami o rozłamie między Harrym, a jego bratem Williamem. Według tabloidu Meghan w ten sposób miała być nobilitowana przez męża i Harry chciał podkreślić, że stawia ją na równi ze swoją tragicznie zmarłą matką, która tytułowała się jako "jej wysokość księżna Walii".
Co o wprowadzonej przez parę poprawce sądzą komentatorzy. Były sekretarz prasowy królowej, Dickie Arbiter twierdzi, że zmiana w akcie urodzenia Archiego była pierwszą fazą realizacji ich planu odejścia z rodziny królewskiej. Mówiono też, że w ten sposób chcieli podkreślić swoją odmienność od księcia William i księżnej Kate, której imiona widnieją w akcie urodzenia ich dzieci. Pisarka Lady Colin Campbell uważa, że tego rodzaju poprawka jest ze strony księcia Harry'ego i Meghan Markle niezwykłym aktem i rodzi szereg pytań związanych z tym, co stało z tą decyzją.