Michael i Kristine Barnettowie - dziś już rozwiedzeni - w 2010 roku byli małżeństwem z trójką dzieci mieszkającym w amerykańskim stanie Indiana. Pragnęli mieć liczną rodzinę, jednak ze względu na problemy ze zdrowiem Kristine nie mogła ponownie zajść w ciążę. Dość szybko podjęli więc z decyzję o adopcji. Dowiedzieli się, że w domu dziecka na Florydzie znajduje się kilkuletnia dziewczynka, pochodząca z Ukrainy Natalia, cierpiąca na dysplazję kręgowo-nasadową. Schorzenie to wiąże się z niedoborem wzrostu, towarzyszą mu także problemy ze wzrokiem i ze słuchem. Barnettowie nie mieli jednak wątpliwości, że to właśnie Natalii chcą stworzyć kochający dom. "Prowadziłam wówczas niezwykle szczęśliwe, pełne przywilejów życie. Czułam, że jestem w stanie komuś pomóc i bardzo tego chciałam" - mówiła Kristine. Bardzo szybko udało im się wypełnić dokumenty adopcyjne i jeszcze w tym 2010 roku oficjalnie zostali rodzicami Natalii.
O przeszłości adopcyjnej córki Barnettowie dowiedzieli się stosunkowo niewiele. W jej akcie urodzenia znajdowała się informacja, że Natalia urodziła się w Ukrainie we wrześniu 2003 roku, co oznaczało, że gdy trafiła do domu Michaela i Kristine, miała sześć lat. Do Stanów Zjednoczonych przyjechała w 2008 roku, adoptowana przez inną amerykańską parę. Poprzedni adopcyjni rodzice szybko zrzekli się jednak praw do opieki nad Natalią, która ponownie trafiła do domu dziecka. Barnettowie nie znali przyczyny tej sytuacji i nie naciskali na ujawnienie informacji.
Pierwszych podejrzeń, że ich córka może nie być małą dziewczynką, Kristine nabrała bardzo szybko. Gdy kąpała Natalię, zauważyła, że dziewczynka ma włosy łonowe. "Byłam w szoku. Dopiero co powiedziano mi, że jest sześciolatką i stało się dość oczywiste, że nią nie jest". Adopcyjna matka twierdziła również, ze ona i jej mąż zaczęli znajdować w śmietniku zakrwawione ubrania sugerujące, że Natalia miesiączkuje i usiłuje ukryć przed nimi ten fakt. Poprosili też znajomego z Ukrainy, aby rozmawiał z ich córką w jej ojczystym języku, jednak Natalia nie rozumiała ani słowa. Nie była też w stanie przypomnieć sobie niczego z pierwszych lat życia w Ukrainie.
Trudno odgadnąć, ile ma lat ze względu na jej wyjątkowy wygląd. Ale wtedy zaczynałam nabierać przekonania, że musi być już nastolatką - opowiadała Kristine.
Barnettowie skontaktowali się ze znajomym lekarzem, który wykonał badanie gęstości kości ich córki. Jego wyniki wykazały, że Natalia ma minimum 14 lat. Adopcyjni rodzice zaakceptowali ten fakt i postanowili kontynuować opiekę nad dziewczynką. Jednak około rok po tym, gdy Natalia trafiła pod ich dach, zwrócili uwagę na jej niepokojące zachowania. Jak twierdzi Kristine, ich córka zaczęła wchodzić w nocy do pokojów innych członków rodziny i obserwować, jak śpią, mazać krwią po ścianach i grozić, że zabije całą rodzinę. "Mówiła, że chce nas zabić, zawinąć koc i zakopać w ogrodzie" - relacjonowała Kristine.
Zauważałam, że wlewa wybielacz do mojej kawy. Zapytałam ją, co robi. "Chcę cię otruć" - odpowiedziała.
Kolejne miesiące Natalia spędziła pod opieką psychiatrów. W 2012 roku znalazła się na stałe w jednej z placówek, gdy uznano, że może stanowić zagrożenie dla innych osób. Podczas jej pobytu w ośrodku Barnettowie otrzymali dokumenty, z których wynikało, że Natalia przyznała, iż nie jest małą dziewczynką. Jeden z psychiatrów potwierdził, że twierdziła, iż miała wówczas 18 lat. Rodzinny Lekarz Barnettów stwierdził z kolei, że nie ma możliwości, aby akt urodzenia Natalii mówił prawdę. W liście napisanym do Michaela poinformował, że dziewczyna wszystkich oszukała i z całą pewnością nie jest już dzieckiem. Zebrana dokumentacja medyczna pozwoliła Barnettom na złożenie wniosku o skorygowanie daty urodzenia w dokumentach Natalii. Sąd przychylił się do ich prośby, a w jej akcie urodzenia 2003 zmieniono na 1989 rok.
Orzeczenie sądu sprawiło, że Natalia z ośmiolatki stała się dorosłą, 22-letnią kobietą. Barnettowie podjęli decyzję, że ich córka powinna się usamodzielnić. Gdy opuściła ośrodek psychiatryczny, zapewnili jej dalszą opiekę medyczną i wynajęli mieszkanie, które umeblowali i opłacali. Pomogli jej otrzymać zasiłek socjalny i talony na jedzenie. Byli z córką w stałym kontakcie, a Kristine utrzymywała, że Natalia planowała rozpoczęcie nauki w liceum dla dorosłych, a następnie studia kosmetologiczne. W tym samym czasie w życiu Barnettów nadeszły kolejne duże zmiany. Syn pary, będący w spektrum autyzmu Jacob, okazał się geniuszem z wyjątkowymi zdolnościami w dziedzinie fizyki. W wieku zaledwie ośmiu lat skończył naukę na poziomie liceum i rozpoczął studia. W 2013 roku Kristine wydała pamiętnik opisujący życie z wybitnie uzdolnionum dzieckiem, a w tym samym roku Jacob został przyjęty do ośrodka badawczego Perimeter Institute for Theoretical Physics w Ontario. Szansa na kontynuację edukacji Jacoba wiązała się dla Barnettów z wyprowadzką do Kanady. Bez Natalii. Po ich wyjeździe za granicę kontakt z córką się urwał, a Natalia przestała odbierać od nich telefony. Michael i Kristine rozwiedli się rok później.
Barnettowie przez kolejne lata nie wiedzieli, co dzieje się z ich adoptowaną córką. Natalia ojca spotkała ponownie dopiero w 2016 roku podczas rozprawy sądowej, gdy jej losami zainteresowało się inne małżeństwo. Antwon i Cynthia Mans nie uwierzyli w historię o utajnionej dacie urodzenia i byli przekonani, że córka Barnettów nadal jest dziewczynką - wówczas trzynastoletnią. Postanowili więc wystąpić do sądu o uzyskanie praw do opieki nad nią i odwrócenie orzeczenia o zmianie daty jej urodzenia. Michael Barnett został wezwany na świadka podczas trwającego postępowania. "Tym razem było ono o wiele bardziej szczegółowej, sędzia nie sprawdzał wyłącznie raportów medycznych i pozostałych dokumentów, a świadkowie tłumaczyli na sali, dlaczego są przekonani, że Natalia jest znacznie starsza" - tłumaczył prawnik Michaela Barnetta.
Sędzia podtrzymał pierwotne ustalenia, a para wycofała wniosek o prawo do opieki.
Niewykluczone, że o sprawie Natalii Barnett świat nie usłyszałby do dziś, gdyby nie to, że w 2019 roku zajęły się nią służby. Uwagę mediów przyciągnął bowiem fakt, że jej adopcyjnym rodzicom postawiono wówczas zarzuty zaniedbania dziecka i pozostawienia go bez opieki. W uzasadnieniu powoływano się m.in. na oświadczenie eksperta sporządzone w 2010 roku. Wynikało z niego, że przeprowadzone wówczas badanie gęstości kości Natalii wskazywało, iż miała ona około ośmiu lat. Dwa lata później kolejne testy szkieletu wykonane w tym samym ośrodku wykazały, że córka Barnettów miała mniej więcej 11 lat. Powoływano się także na zeznania samej Natalii, która w 2014 roku powiedziała służbom, że jej adopcyjni rodzice porzucili ją, gdy była ośmiolatką. Policja uznała, że córka Barnettów jest wiarygodnym świadkiem w sprawie. Ani Michael, ani Kristine nie przyznali się do winy. Zostali aresztowani i wypuszczeni za kaucją. Do dziś nie jest jasne, dlaczego służby zwlekały aż pięć lat z wniesieniem oskarżenia przeciwko prawnym opiekunom Natalii.
Sprawa nabrała gigantycznego rozgłosu i zaczęły interesować się nią media na całym świecie. Śledztwo przeprowadzili dziennikarze DailyMailTV, którym udało się dotrzeć do kobiety utrzymującej, że jest biologiczną matką Natalii. Z jej słów wynika, że urodziła dziewczynkę w 2003, a nie w 1989 roku. Ze względu na stan zdrowia córki zdecydowała się pozostawić ją w szpitalu tuż po narodzinach z przekonaniem, że zajmie się nią ktoś, kto będzie w stanie zapewnić jej lepszą opiekę. "Lekarz powiedział mi, że nie powinnam zabierać jej ze sobą ze względu na ciężką chorobę" - opowiadała.
Krótkie rączki, krótkie nóżki. Nie miała szyi. Po prostu powiedziano mi, żebym ją zostawiła. I to wszystko. Nie widziałam po tym mojej córeczki.
Kobieta przekazała także, że Natalia została umieszczona w domu dziecka, a po pięciu latach pracownicy ośrodka skontaktowali się z nią, informując, że jej córka zostanie adoptowana przez parę ze Stanów Zjednoczonych. Biologiczna matka dziewczynki wspomina, że zapewnianą ją, iż jej córka trafi do dobrego domu, a nowi rodzice zapewnią jej opiekę medyczną i opłacą kosztowną operację. Dodała, że bardzo żałuje decyzji sprzed lat, widząc, co stało się z jej dzieckiem.
Niedługo później głos w sprawie zabrała sama Natalia, która na początku listopada 2019 roku pojawiła się w słynnym amerykańskim talk-show "Dr. Phil". W programie towarzyszyli jej Antwon i Cynthia Mansowie, którzy kilka lat wcześniej otoczyli ją opieką. Kobieta zaprzeczyła, jakoby adoptowana przez Barnettów córka stwarzała jakiekolwiek zagrożenie dla jej rodziny. Natalia również nie zgodziła się z oskarżeniami wystosowanym przez Kristine. Z jej relacji wynikało, że nigdy nie chciała skrzywdzić Barnettów, a sytuacja z wybielaczem była nieporozumieniem, do którego doszło podczas sprzątania.
Mam 16 lat. Myślałam, że znalazłam odpowiednią rodzinę - opowiadała.
Natalia dodała także, że do Stanów Zjednoczonych trafiła, mając sześć lat. Wspominała, że była wcześniej pod opieką kilku rodzin. Jej poprzedni adopcyjni rodzice mieli oddać ją do ośrodka, bojąc się, że zrobi krzywdę jednemu z ich biologicznych dzieci. "Byłam bardzo blisko z jednym z chłopców, często się siłowaliśmy. Raz wylądowałam na jego ramieniu i jego mama myślała, że chcę złamać mu rękę" - relacjonowała. Twierdziła również, że Barnettowie porzucili ją, gdy miała osiem lat. Zanim trafiła pod opiekę Mansów, żywiła się jedzeniem z puszek, które zostawili jej adopcyjni rodzice. Prowadzący talk-show dołączył do osób, które stanęły po stronie Natalii. Po jej wystąpieniu w programie stwierdził publicznie, że nie jest ona dorosłą kobietą.
Jestem przekonany, że ta osoba nie ma 30 lat. Uważam, że sąd wydał bardzo niesprawiedliwy wyrok w jej sprawie. Nie wydaje mi się, żeby naprawdę istniały wiarygodne medyczne dowody - powiedział.
Sprawa Barnettów ciągnęła się przez wiele miesięcy, a media z czasem przestały się nią interesować. Późniejsze informacje ten temat można znaleźć głównie na lokalnym portalu Journal & Courier Lafayette w stanie Indiana, gdzie toczyło się postępowanie. W 2020 roku serwis donosił, że kobieta z Ukrainy, do której dotarli dziennikarze DailyMailTV, jest biologiczną matką Natalii, co potwierdziły badania DNA. Nie wiadomo jednak, czy została wezwana na świadka w sprawie - w kolejnych artykułach nie ma o niej żadnej wzmianki.
W pażdzierniku 2022 roku wyrok w sprawie usłyszał Michael Barnett. Po dwóch godzinach obrad ławy przysięgłych został uniewinniony i oczyszczony z zarzutów zaniedbania powodującego uszkodzenia ciała, zaniedbania powodującego poważne uszkodzenie ciała, a także spiskowania wraz z byłą żoną w celu zaniedbania Natalii. Nikt nie komentował wyroku. Rozprawa przeciwko Kristine Barnett została wyznaczona na kwiecień 2023 roku, jednak nigdy do niej nie doszło. Miesiąc wcześniej prokuratura umorzyła postępowanie. "Prokuratora wnosi o oddalenie wszystkich przedstawionych tu zarzutów, ponieważ stan Indiana uważa, że nie byłoby wystarczających dowodów, aby potwierdzić zarzuty ponad wszelką wątpliwość" - przekazano w oświadczeniu. Źródła wykorzystane w artykule: bbc.com, jconline.com, insider.com, dailymail.co.uk.