21 października Doda była gościnią w podkaście "WojewódzkiKędzierski". Niestety, wokalistka nie zagrzała tam długo miejsca, bo opuściła studio Onetu po 20 minutach rozmowy. Przyczyną miały być nieodpowiednie pytania ze strony Kuby Wojewódzkiego, który zamiast skupić się na teraźniejszości, pytał ją o rzeczy związane z przeszłością. Teraz Doda odniosła się kontrowersyjnej sytuacji i powiedziała, dlaczego postąpiła w ten sposób. Powiedziała też coś o Piotrze Kędzierskim.
Doda w rozmowie z Szymonem Majewskim w programie "Nie mam pytań" opowiedziała o tym, dlaczego zdecydowała się nie dokończyć rozmowy z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim.
Wiedziałam, że jestem zapraszana na promocję płyty. Było bardzo miło. Byłam odprowadzona przez chłopaków z samochodu. Zapewniana, że będzie fajna, koleżeńska atmosfera. Bardzo cieszyłam się na tę rozmowę - podkreśliła.
Później postanowiła stanąć w obronie Piotr Kędzierskiego:
Ja widziałam zmieszanie w jego oczach. (...) Widać, że jemu też było przykro.
Następnie dodała, że została sprowokowana i przyszła do studia z myślą, że otrzyma pytania na temat jej nowej płyty. Nie chciała wracać do przeszłości, tylko mówić o tym, co jest tu i teraz.
Dałam złapać się w pułapkę. (…) Jeśli ktoś zwabia kogoś pod pretekstem pokojowej rozmowy, a tak naprawdę ma w intencji wojnę czy walkę, to musi się mierzyć z tym, że druga osoba stwierdzi, że walczyć nie ma, o co i po prostu zostawi go samego na polu tej walki - podsumowała.
Co myślicie o słowach Dody? Ma rację?