Podcast Wojewódzki&Kędzierski w ciągu ostatnich miesięcy zyskał dużą popularność. Szczere rozmowy i ciekawi goście tacy jak: Robert Lewandowski, Krzysztof Rutkowski czy Małgorzata Rozenek zapewniły formatowi wysoką słuchalność. W piątek parę dziennikarzy odwiedziła Doda. Wywiad zakończył się jednak raptem po 20. minutach. Piosenkarka wyszła bowiem ze studia.
Na instagramowym profilu podcastu pojawiło się zdjęcie Dody u boku prowadzących. Cała trójka pozuje w wyraźnie dobrych humorach. Jednak opis postu sugeruje, że fotografia była zrobiona przed rozpoczęciem wywiadu.
Teraz Wojewódzki i Kędzierski wydali oświadczenie w tej sprawie.
Naszym gościem w podcaście wyjątkowo krótkim, bo trwającym niespełna pół godziny była Doda. (...) To nie miał być wieczór panieński czy spotkanie fan-clubu, tylko spotkanie z dziennikarzami. Ja mam od wielu lat taki problem, że moje pytania powodują dyskomfort, bo są dociekliwe - zaczął Wojewódzki.
Głos w pewnym momencie zabrał drugi z prowadzących.
Na usprawiedliwienie Doroty. Wczoraj jak dostaliśmy research i jak wchodzisz na tę zakładkę związki, to ja poczułem w sercu smutek. Mnie się jej zrobiło strasznie żal.
Wojewódzki w dalszej części uchylił nieco rąbka tajemnicy, dlaczego Doda się obraziła.
Ja miałem jeszcze ochotę zadać jej pytanie, jak osoba tak dzisiaj mocno wspierająca LGBT, jeszcze niedawno potrafiła używać słów "cio*a i ped*ł w formie obelżywej, także w stosunku do mnie? Mam unikać trudnych tematów, bo Doda jest wrażliwa? Jak osoba, która organizuje koncert "Artysci przeciwko nienawiści" może nie mieć kaca, że w 2007 roku miała bójkę z menadżerem potem z Mieszkiem z "Grupy operacyjnej", w klubie "Utopia", na otwarciu klubu "Show" biła się z Moniką Jarosińską, szarpanina z Szulim itp. I ja mam dzisiaj czcić płytę Doroty, zapominając, że ona też ma ciemne momenty biografii. Sama na nią zapracowała. (...) To jest tylko dowód na to, że nie ma argumentów, by jej bronić.
Myślicie, że niedługo Doda również przedstawi swoją wersję?