Więcej o członkach rodziny królewskiej przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Od wielu miesięcy media na całym świecie zastanawiają się, co się dzieje z księżną Monako i gdzie "zniknęła". Po długim pobycie w Afryce żona księcia Alberta przyjechała do Monako. Jej powrót na dwór nie trwał jednak długo. Jak twierdzi książę Albert, jego żona krótko po przyjeździe do kraju trafiła do ośrodka z powodu "fizycznego i emocjonalnego wycieńczenia".
Stan zdrowia księżnej budzi zainteresowanie od dłuższego czasu. Media donoszą, że Charlene przebywając w Afryce, zachorowała na poważną chorobę, która prawie doprowadziła do jej śmierci. Teraz pojawiły się kolejne domysły.
Pilar Eyre, hiszpańska dziennikarka i autorka sześciotomowej biografii króla Hiszpanii utrzymuje, że księżna poddała się nieudanej operacji plastycznej twarzy, przez to zniknęła z życia towarzyskiego.
Nie pokazuje się publicznie, ponieważ jest oszpecona i pokryta bliznami po nieudanym liftingu w Dubaju - twierdzi Eyre w swojej cotygodniowej rubryce w magazynie "Lecturas".
Przedstawianie takich teorii ułatwia fakt, że księżna z okazji urodzin dzieci opublikowała na Instagramie kadr, na którym widać tylko jej pociechy. Eyre zwraca także uwagę na to, że od powrotu z Afryki księżna ani razu nie pokazała twarzy. Podczas oficjalnych wyjść ani na chwilę nie zdejmuje maseczki. Oczywiście w dobie pandemii nikogo nie powinno to dziwić, ale księżna nosi maseczkę także kiedy przebywa tylko z Albertem i dziećmi, co oczywiście może mieć również związek z jej stanem zdrowia.
Do całej sytuacji odniósł się książę Albert. W wywiadzie dla magazynu "People" zaprzeczył plotkom. Twierdził, że problemy zdrowotne jego żony nie są związane z "zabiegami chirurgii plastycznej ani z małżeńskim kryzysem".