30 listopada RMF FM podało informację o zatrzymaniu Emila S. Ponadto dowiedzieliśmy się, że Dorota Rabczewska ma postawiony jeden zarzut, co sama potwierdziła chwilę później, wydając na Instagramie oświadczenie.
Emil z ponoć 40 zarzutami został aresztowany. Ja jako prezes spółki dostałam jeden zarzut i pewnie parę lat bronienia się w sądzie. Rozumiem. Za głupotę, naiwność i zaufanie się płaci. Brak świadomości nie zwalnia z odpowiedzialności. Byłam na to psychicznie przygotowana - zakomunikowała.
Chwilę później na jej InstaStories pojawiła się seria materiałów wideo, w których kontynuowała swoją myśl.
W przesłanej przez Dorotę do nas wiadomości czytamy:
Bardzo dobrze, że [zarzuty - przy. red.] zostały teraz postawione, ponieważ trzeba zabezpieczyć pieniądze w momencie, kiedy film najwięcej zarabia, żeby trafiły do inwestorów. Oczywiście dostałam rykoszetem, ale ja się z zarzutów wybronię. Najważniejsze jest dobro ludzi, którzy zainwestowali swoje pieniądze, których ponoć oszukał Emil, z którym jestem w spółce.
Podczas instagramowego monologu gwiazda nadal utrzymywała, że była naiwna, wierząc byłemu mężowi we wszystko. Zdaje sobie sprawę, że musi ponieść konsekwencji.
Brak świadomości nie zwalnia mnie z odpowiedzialności, dlatego biorę wszystko na klatę. Uważam, że i tak za ten cały burdel i nie mój bałagan, który muszę sprzątać, za to wszystko, co Emil odpier****ł... Czy to jest sprawiedliwe, żeby teraz zamiast cieszyć się z sukcesu filmu, ja znowu widzę siebie z zasłoniętymi oczami w artykułach? Pewnie, że to nie jest sprawiedliwe.
Jesteśmy ciekawi, jak potoczą się dalsze losy tej historii.