Joanna Koroniewska po śmierci Izy. "Przeżywałam to cierpienie - przede wszystkim psychiczne, sześć cholernych razy"

Joanna Koroniewska nie ukrywa, że mocno poruszyła ją śmierć Izy z Pszczyny. Aktorka podzieliła się swoją historią. "W moim przypadku to wielokrotny powrót do traum z przeszłości" - napisała.

Więcej o protestach "Ani jednej więcej" przeczytasz na Gazeta.pl

6 listopada odbędą się manifestacje w całej Polsce pod hasłem "Ani jednej więcej". Wszystko po sytuacji, która miała miejsce w szpitalu w Pszczynie. 30-letnia Iza, która była w ciąży, zmarła, ponieważ lekarze nie przeprowadzili aborcji. Czekali aż płód obumrze, ona złapała sepsę. Nie udało się uratować pacjentki. Jej śmierć poruszyła Polki i Polaków, którzy po raz kolejny wyjdą na ulicę w sobotę.

Zobacz wideo Polski i Polacy wychodzą na ulice

"Ani jednej więcej". Joanna Koroniewska poruszona historią Izy z Pszczyny

Historia 30-latki poruszyła także gwiazdy i osoby związane z show-biznesem. Wsparcie akcji "Ani jednej więcej" wyrazili już m.in. Martyna Wojciechowska, Małgorzata Rozenek i Mateusz Damięcki. Teraz wpis dodała Joanna Koroniewska.

Przyznała, że "jak wiele kobiet w naszym kraju ona też nie mogę przestać myśleć o tej sytuacji, bo przecież to mogła być każda z nas": 

Każda przyszła czy niestety niedoszła matka. A uwierzcie mi, że co oznacza być niedoszłą mamą wiem, aż nazbyt dobrze. I dokładnie wiem, co czuje kobieta, która we własnym ciele nosi martwe dziecko i czeka na zabieg. Przeżywałam to cierpienie - fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne sześć cholernych razy! - kontynuowała.

Przyznała, że ona na szczęście nie musiała podejmować "tej najtrudniejszej decyzji", ponieważ "wszystko działo się w czasach, kiedy lekarze nie byli poddawani tej presji, nie groziło im więzienie, a ich priorytetem było ratowanie ludzi, a nie slalom gigant po nieludzkich i archaicznych paragrafach kodeksu karnego rodem ze średniowiecza".

Płód uszkodzony, czekamy na zatrzymanie akcji serca, wszystko na TO wskazuje, że ciąża obumiera… W moim przypadku to wielokrotny powrót do traum z przeszłości… Każdy człowiek ma nadzieję. Każdy czeka na cud. Ja się modliłam. To bardzo mi pomogło. Pewnie bym tego nie zrobiła. Chociaż, jakbym się zachowała, czego bym pragnęła, gdyby od tej decyzji zależało moje życie i życie moich pozostałych dzieci czekających w domu na mamę?! - pisze dalej.

Jej zdaniem nikt nie powinien zmuszać nikogo innego do heroizmu, a podstawą społeczeństwa powinien być "wybór".

Ja nie wyobrażam sobie jednego - nie wyobrażam sobie, że będę siedzieć BEZCZYNNIE i czekać na kolejne działania w tym kraju, które mogą doprowadzić do tak tragicznego finału - dodała. 

Na końcu złożyła kondolencje rodzinie. I choć z powodu zobowiązań zawodowych nie może być na marszu, to w tym dniu jest całym sercem z wszystkimi kobietami. Cały wpis przeczytacie poniżej:

 
Więcej o: