Izabela z Pszczyny zmarła. Nie mogli usunąć płodu. Teraz jej matka pokazuje wstrząsające SMS-y. "Zaczekają, aż umrze"

Matka zmarłej w szpitalu w Pszczynie ciężarnej Izabeli zabrała głos. Na antenie programu "Uwaga!" pokazała wstrząsające wiadomości od córki.

Więcej artykułów na temat zmarłej 30-latki w ciąży znajdziecie na stronie głównej Gazeta.pl

30-letnia Izabela zmarła w Szpitalu w Pszczynie (woj. śląskie) 22 września. Kobieta, będąc w 22. tygodniu ciąży, trafiła na oddział 21 września z powodu odejścia wód płodowych. Lekarze zdiagnozowali bezwodzie i nie podjęli decyzji o aborcji. Izabela umarła z powodu sepsy. Przed śmiercią kontaktowała się z rodziną. Dziennikarze programu "Uwaga!" dotarli do matki Izabeli, która pokazała SMS-y, jakie córka wysyłała jej ze szpitala. 

Zobacz wideo Skąd nagła ofensywa antyludzkich projektów Kai Godek? Pytamy posłankę Monikę Rosę

Śmierć 30-latki w szpitalu w Pszczynie. "Zaczekają, aż umrze"

3 listopada na antenie stacji TVN wyemitowano odcinek programu "Uwaga!". Dziennikarze porozmawiali z panią Barbarą - matką zmarłej Izabeli i jej bratem. Z ich słów, a także przedstawionych przez matkę 30-latki dokumentów wynikało, że dziecko może mieć liczne wady. Kobieta przyznała, że cały czas utrzymywała kontakt z córką. Izabela w SMS-ach nie ukrywała, że boi się o swoje zdrowie i życie. 

Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć - czytała wiadomości od córki pani Barbara.

Izabela pisała, że jej stan zdrowia się pogarsza, miała m.in. wysoką gorączkę, wszystko ją bolało. 22 września wykonano badanie USG, z którego wynikało, że płód nie żyje. Wówczas lekarze podjęli decyzję o cesarskim cięciu. Kobieta jednak umarła, zostawiając męża i osieracając córkę. 

Nie mogłam w to uwierzyć, myślałam, że to nieprawda. Jak mogło spotkać ją takie coś w szpitalu? Przecież poszła tam po pomoc - mówiła matka zmarłej.

Sprawę śmierci kobiety bada już Prokuratura Rejonowa w Katowicach. Z przeprowadzonej sekcji zwłok wynika, że przyczyną śmierci 30-laki był  "wstrząs septyczny po obumarciu płodu oraz zakażenie po przedwczesnym odejściu wód płodowych". Szpital w Pszczynie wydał także oświadczenie w sprawie śmierci ciężarnej. 

Jedyną przesłanką kierującą postępowaniem lekarskim była troska o zdrowie i życie pacjentki oraz płodu. Lekarze i położne zrobili wszystko, co było w ich mocy, stoczyli trudną walkę o pacjentkę i jej dziecko. Całość postępowania medycznego podlega ocenie prokuratorskiej i nie można w tej chwili ferować żadnych wyroków. Bardzo liczymy na to, że rzetelnie i uczciwie prowadzone postępowanie prokuratorskie pozwoli wskazać przyczyny śmierci pacjentki oraz jej dziecka" - czytamy.

Dyrekcja szpitala dodała także:

Osobną sprawą jest ocena stanu prawnego w zakresie dopuszczalności przerywania ciąży. W tym miejscu należy jedynie podkreślić, że wszystkie decyzje lekarskie zostały podjęte z uwzględnieniem obowiązujących w Polsce przepisów prawa oraz standardów postępowania.

Nie brak opinii, że lekarze nie zdecydowali się na aborcję ze względu na zaostrzające się w Polsce prawo antyaborcyjne, które jest pokłosiem wyroku TK. W całej Polsce zorganizowano protesty pod hasłem "Ani jednej więcej", by uczcić pamięć zmarłej i wyrazić swoją niezgodę wobec obecnie istniejącego prawa antyaborcyjnego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.