Monika Richardson nie unika tematu rozstania ze Zbigniewem Zamachowskim. Udowodniła to ponownie, gdy opublikowała post na Instagramie, w którym jeszcze raz odnosi się do głośnego rozwodu. Przy okazji potwierdziła nowy związek aktora. Zwróciła się do fanów, by nie krytykowali jej niemal byłego już męża. Napisała, że często czyta w komentarzach wyzwiska w jego kierunku. Niby szlachetnie. Jednak wbija mu szpilę.
Dziennikarka dodała na Instagramie zdjęcie, na którym pozuje z poważną miną w białym garniturze.
Dzisiaj bardzo "business", bo mam prośbę i chciałabym, żebyście potraktowali ją poważnie. Wiem, że mój wkrótce już były mąż nie ma ostatnio najlepszej prasy. Mówiąc delikatnie. Jego nieszczęsny romans z koleżanką aktorką też nie jest przez was najlepiej odbierany. Trudno, jak sobie pościelił, tak się wyśpi. To jednak nie zmienia faktu, że należy do niego dziesięć lat mojego życia, a przez sześć lat nosiłam jego nazwisko. Dlatego proszę, nie nazywajcie go ziemniakiem, kurduplem, konusem czy, jak wam się zdarzało, spoconym wieprzem - napisała na Instagramie.
Monika Richardson stanęła w obronie Zbigniewa Zamachowskiego, jednak po chwili zdradziła kilka szczegółów z ich wspólnego życia i jego zachowania po rozstaniu. Wyraziła jednak nadzieję, że pozostaną w na tyle dobrych relacjach, że aktor na dokładkę nie zabierze jej mieszkania...
Niech sobie żyje szczęśliwie z pianinem, obrazem księcia Bulby i regałami z Ikei. Przepracowałam już jego wyprowadzkę i jego podziękowania za nasze dziesięć lat ("Monika tak bardzo chce pomóc, że aż przeszkadza"). Dopóki nie będzie chciał zabrać moim dzieciom i mnie mieszkania, w którym żyjemy, nie mam już do niego nic. Niech każdy żyje tak, jak umie i tak, jak chce - dodała.
W komentarzach pod postem odezwali się fani, którym spodobał się post. Zwrócili uwagę, że ich zdaniem Monika Richardson ma klasę. Życzą jej także spokojnego i szybkiego rozwodu. Jednak wierni internauci wyczuły tę nutkę ironii, która bije z postu. Przekonują was słowa dziennikarki?