Joanna Opozda i Antoni Królikowski na początku sierpnia pobrali się w kościele św. Wojciecha na warszawskiej Woli. Aktorka od czasu głośnego ślubu jest pod baczną obserwacją fotoreporterów, którzy jak cień za nią podążają. Joanna straciła cierpliwość i opublikowała wpis, w którym pożaliła się na brak prywatności. Zarzuciła fotoreporterom, że zniszczyli jej wspomnienia o ślubie.
Joanna Opozda i Antoni Królikowski prawie dwa tygodnie po ślubie powinni przeżywać romantyczny miesiąc miodowy. Aktorka przyznała, że od kiedy jest żoną, cały czas śledzą ją paparazzi. Na Instagramie opublikowała zdjęcie ze ślubu i nie ukrywała, że w tak ważnym dniu przeżywała spory stres. Po tym, gdy do sieci wyciekły zaproszenia na jej ślub z aktorem, Opozda liczyła, że mimo wszystko uda się spędzić ten dzień w gronie najbliższych. Skomentowała zachowanie fotoreporterów, którzy nieproszeni pojawili się na ślubie i wkradli się do kościoła. Z powodu ich obecności miała nietęgą minę, na zdjęciach spod kościoła.
Jak widać na załączonych zdjęciach, przeżywamy z Antkiem najważniejszy dzień w naszym wspólnym życiu, a mimo to nie jesteśmy uśmiechnięci i zadowoleni. Zaczęło się od tego, że ktoś sprzedał nasze zaproszenie mediom. Próbowaliśmy się ratować, zmieniając godzinę ślubu w kościele (mieliśmy nadzieje, że zmyli to paparazzi). Niestety, kiedy tylko wyszliśmy z samochodu, rzucił się na nas tłum fotoreporterów. Kiedy ich zobaczyłam byłam wściekła, zawiedziona i smutna. Do samego końca, w sercu miałam cichą nadzieję, że uda nam się przeżyć ten dzień w gronie najbliższych - zaczęła Joanna.
Aktorka podkreśliła, że razem z Antkiem nie reagowali na pytania od dziennikarzy, czy zamierzają się pobrać i mieli nadzieję, że w ten sposób uda im się wyciszyć medialny szum. Joanna nie ukrywała, że widok fotoreporterów wyczekujących na nich pod kościołem zezłościł ją. Podobna sytuacja miała miejsce, gdy po ceremonii udali się do sali weselnej.
(...) Paparazzi byli pierwszymi ludźmi, których spotkaliśmy przed kościołem. Taka sama sytuacja spotkała nas na miejscu, gdzie odbywało się wesele. Mieliśmy nadzieję, że przynajmniej tam będziemy mieli jakąś prywatność. Nie była to strefa publiczna tylko prywatna posesja. Niestety fotoreporterzy pochowali się w krzakach(!) i robili zdjęcia z ukrycia do białego rana - nam, oraz naszym gościom, którzy w większości byli ludźmi prywatnymi i na pewno sobie tego nie życzyli - napisała.
Aktorka dodała, że fotoreporterzy ukrywali się w krzakach, skąd relacjonowali całe wesele. Przyznała, że ich obecność zniszczyła najważniejszy dzień w jej życiu.
Wyobraźcie sobie ze chcecie się pobawić na imprezie ale ktoś ciągle za Wami chodzi i robi Wam zdjęcia, czy nie bylibyście trochę spięci? Jestem przekonana, że stresowałaby Was taka sytuacja. Jeszcze dodajmy do tego fakt, że zdjęcia obejrzą nie tylko Wasi bliscy, ale również pół Polski. Paparazzi za wszelka cenę próbowali zniszczyć nam ten dzień - kontynuuje aktorka.
Aktorka dodała, że przesadne zainteresowanie fotoreporterów jej osobą jest męczące. Pod koniec wpisu zareagowała również na zdjęcia, które pojawiły się w sieci bez jej zgody. Internauci wypatrzyli na nich szpitalną opaskę na nadgarstku aktorki.
Rozumiem, że jesteśmy osobami publicznymi, ale nie jesteśmy nimi 24h. Mamy swoje gorsze chwile, jak teraz, kiedy dopiero co wyszłam ze szpitala (czym również nie chciałam się z nikim dzielić, ale paparazzi musieli uwiecznić i ten moment na zdjęciach) Nie podoba mi się to wszystko i naprawdę nie wiem już sama jak mam z tym walczyć - napisała na zakończenie.
Myślicie, że fotoreporterzy teraz dadzą jej spokój?