Od połowy bieżącego miesiąca docierają do nas dramatyczne doniesienia z Afganistanu. Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej 16 sierpnia zapewnił, że Polska nie pozostawi swoich sojuszników w trudnych dla nich chwilach i zapowiedział wysłanie samolotów ewakuacyjnych. Działania premiera skomentowała Kinga Rusin, która wprost przyznała, że plany polskiego rządu są niewystarczające.
W pierwszym wpisie na InstaStories dziennikarka zastanawiała się, czy w tłumie osób próbujących dostać się do samolotów armii amerykańskiej nie znajdowali się sojusznicy Polaków, którym polski rząd nie zapewnił wsparcia.
Według Morawieckiego afgańscy współpracownicy polskiej misji w Afganistanie "rozpierzchli się". Może po prostu wiedzieli, że na pomoc obecnego polskiego rządu nie mają co liczyć? Jakie teraz będą ich losy, kiedy talibowie mają listy wszystkich współpracowników i już zaczęli ich poszukiwania? Może część z nich desperacko szukała drogi ucieczki na lotnisku w Kabulu, tak, jak ci ludzie ze zdjęć i filmów?
W kolejnym wpisie Rusin zauważyła, że Polska przez ostatnie 20 lat mogła liczyć na wsparcie od Afganistanu i pozostawienie ich bez pomocy w obecnej dramatycznej sytuacji jest wydaniem wyroku na śmierć.
Fundamentalizm pod każdą postacią oznacza koniec demokracji, koniec wolności, koniec swobód obywatelskich, koniec marzeń i planów. Liczy się tylko jednak "słuszna" droga, nawet jeżeli jest to droga do piekła. "Żadne słowa nie oddadzą tego, co czują Afgańczycy".
Jak twierdzi dziennikarka, reakcja polskiego rządu powinna być natychmiastowa.
Teraz potrzeba jest solidarności, międzynarodowej współpracy i natychmiastowej pomocy rządów państw, które od 20 lat były zaangażowane w działania w Afganistanie, w tym rząd Polski. Zostawienie bez pomocy afgańskich współpracowników jest wydaniem na nich wyroku śmierci.
Zgadzacie się z Kingą Rusin?