Ekspert analizujący życie rodziny królewskiej, Jonathan Sacerdoti, jest zdania, że Meghan Markle musiała o wiele wcześniej zaplanować, że wyjdzie za księcia Harry'ego. Uważa, że nikt od tak nie decyduje się na dołączenie do Royalsów, nie rozważając konsekwencji, które się z tym wiążą. Mowa tu także o korzyściach.
Meghan Markle od dziecka chciała zostać aktorką. Na ekranie zadebiutowała już w 2002 roku. Później przez kilkanaście lat grała niewielkie role, głównie w amerykańskich produkcjach. Ekspert Jonathan Sacerdoti twierdzi, że zależało jej na sławie. Pracowała, by wyrobić sobie markę w środowisku, jednak po ukończeniu trzydziestu lat, wciąż nie udało jej się zrealizować marzenia o wielkiej karierze. Podobno to właśnie dlatego miała podjąć decyzję o innej drodze do osiągnięcia upragnionego celu - chodziło o to, by związać się z księciem Harrym i dołączyć do rodziny królewskiej.
Miała ogromne plany względem aktorstwa. Wkładała w to dużo pracy przez lata, ale nie odniosła sukcesów na arenie międzynarodowej - powiedział ekspert w Sky News.
Jako że plan nie do końca się powiódł, stworzyła kolejny. Poślubiła Harry'ego i udało się - wszyscy obecnie wiedzą, kim jest Meghan Markle. Sacerdoti nie twierdzi, że Amerykanka nie kocha męża, ale po prostu musiała mieć świadomość, że wejście w ten związek będzie się wiązało z upragnioną popularnością.
Poślubiła księcia Harry'ego, a potem jej nazwisko stało się jednym z najbardziej znanych na całym świecie. Myślę, że to pokazuje jej ambicje i, że długo to planowała. Nie chcę być całkowicie nieromantyczny - może zakochała się w Harrym, może ich związek to także partnerstwo i miłość. Ale myślę, że nie wchodzisz do rodziny królewskiej, nie wiedząc, jak to wpłynie na twoją reputację i rozpoznawalność na arenie międzynarodowej - podsumował.
Myślicie, że Sacerdoti ma rację?