Ostatnio media donoszą o kolejnych szczegółach związanych ze chrzcinami córki księcia Harry'ego i Meghan Markle. Ponoć para chce, by Lilibet przyjęła sakrament na zamku w Windsorze (podobnie jak stało się to w przypadku Archiego). Czy zawitają do Wielkiej Brytanii, okaże się niedługo, tymczasem na jaw wychodzą kolejne informacje związane z amerykańskim stylem życia wnuka królowej. Ponoć Harry nie lubi spotykać się z celebrytami. Woli towarzystwo miliarderów.
"Książę Harry jest 'ballerem'"! - donoszą media. Prawdopodobnie część z was zastanawia się, co to znaczy. Jest to bowiem wywodzące się z amerykańskiego slangu określenie kogoś, kto odnosi masę "sukcesów" i prowadzi pełne przepychu życie. Kogoś kto lubi się wywyższać.
Zamiast spędzać czas z Adele czy Jamesem Cordenem, Harry i Meghan trzymają się bogatej elity w Los Angeles - właścicieli dużych firm, na przykład produkujących prywatne odrzutowce. Spędzają czas w Malibu, Montecito i Beverly Hills.
Ponoć wnuk królowej ograniczył do minimum spotkania ze sławnymi znajomymi, ponieważ lubi czuć się wyjątkowy.
Harry jest naprawdę usatysfakcjonowany, kiedy jest najpopularniejszym gościem danego spotkania. Zwykle jest jedyną sławną osobistością imprez, na które chodzi, i wydaje się, że pasuje mu to, że jest jedyną osobą, wokół której gromadzą się inni.
Cóż, ciekawe, jak książę znosi obecność swojej żony, która, z całym szacunkiem, ale w ostatnich latach wyrosła na największą gwiazdę i celebrytkę całej brytyjskiej monarchii.