Po 13 latach Britney Spears znalazła w sobie odwagę, by podzielić się dramatycznymi sytuacjami, do których doszło odkąd jest pod kuratelą ojca. O tym wszystkim dowiedział się nie tylko sąd, ale też cały świat, w tym wierni fani piosenkarki. Ku zaskoczeniu wielu osób, po wyznaniu Britney sąd w Los Angeles odrzucił wniosek o odsunięcie Jamiego Spearsa od majątku artystki. To nie koniec złych wieści. Do mediów przedostają się informacje o tym, że kolejne osoby rezygnują z reprezentowania piosenkarki w jej walce. W końcu matka wokalistki zabrała głos.
W poniedziałek ze swojego stanowiska zrezygnował Larry Rudolph, wieloletni menadżer Britney. Następnie prawnik piosenkarki, Sam Ingham, po 13 latach zdecydował się zrezygnować z reprezentowania jej. Według doniesień People, ponoć w dokumentach przekazanych do sądu nie podał powodów, z jakich on i jego firma rezygnują. Portal dodaje jednak, że Ingham poprosił, aby ich rezygnacja weszła w życie "z chwilą powołania nowego adwokata z urzędu". Nie jest jasne, czy sędzia musi się podpisać i zatwierdzić rezygnację.
Teraz kolejne doniesienia. Us Weekly informuje, że po decyzji Sama Inghama, głos zabrała matka piosenkarki, Lynne Spears. Kobieta miała złożyć wniosek o pozwolenie na wybór przez jej córkę własnego adwokata, zamiast przyznania jej nowego przez sąd.
Teraz i przez ostatnie lata Britney jest w stanie opiekować się sama sobą, a w ramach kurateli zarobiła dosłownie setki milionów dolarów, jako międzynarodowa celebrytka. Jej zdolność jest z pewnością inna, niż ta z 2008 roku i Britney nie powinna być traktowana na poziomie z tamtego czasu, w którym uznano, że "nie ma zdolności do zachowania adwokata" - wyznała matka gwiazdy.
Myślicie, że sąd się na to zgodzi?