Do ostatniej minuty liczyliśmy, że losy tego turnieju da się odmienić. W meczu ze Szwecją Polacy grali bardzo sprawnie, jednak bramka stracona już w drugiej minucie zaważyła na losach spotkania. Co poszło nie tak? Robert Lewandowski postanowił to wyjaśnić przed kamerami.
Niekwestionowanym bohaterem ostatniego meczu, jak i całego turnieju, był nasz kapitan, Robert Lewandowski. Napastnik Bayernu Monachium strzelił dwie bramki podczas ostatniego spotkania, piłkę do siatki udało mu się wbić również podczas rozgrywki z Hiszpanią. Po porażce 2:3 z drużyną Szwecji Lewandowski nie ukrywał łez. Z murawy schodził załamany.
Kiedy emocje zdążyły już minimalnie opaść, kapitan drużyny udzielił wywiadu dla TVP Sport. Lewandowski zdradził, dlaczego, według jego opinii, biało-czerwoni nie wyszli z grupy i wracają do domu po pierwszej fazie turnieju Euro 2020.
Trudno być w innym humorze po takim meczu. Nie można nam odmówić woli walki. Zabrakło czegoś. Pewnie umiejętności, żebyśmy wygrali i grali dalej. Chwała chłopakom, że walczyliśmy, ale to nie wystarczyło - mówił Lewandowski.
Oprócz dwóch bramek w trakcie spotkania ze Szwecją Lewandowski miał szansę na zdobycie pięknego gola. W 17. minucie nasz kapitan dwukrotnie trafił poprzeczkę. Ten incydent również skomentował w rozmowie z telewizją.
Szkoda tej sytuacji pierwszej, uderzyłem bokiem, instynktownie poszedłem. Nie do końca widziałem, oko zamazało mi obraz - zdradził piłkarz.
Według statystyk, na boisku prezentowaliśmy się znacznie lepiej niż drużyna szwedzka. To jednak nie wystarczyło, by wygrać mecz i zyskać cenne trzy punkty. Lewandowski zaznaczył, że w zespole dało się wyczuć ogromną wolę walki i zaangażowanie. Nasi chcieli dać kibicom odrobinę szczęścia.
Wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie tutaj wygrać. Dla kibiców! Czujemy się bardzo z tym źle, bo daliśmy z siebie wszystko. Przeciwnik stworzył mniej sytuacji, w meczu z Hiszpanią była wola walki, determinacja, a ze Szwecją, tracąc bramkę w drugiej minucie. W drugiej połowie strzeliliśmy dwie bramki. Nie można odmówić zaangażowania - zakończył
Cóż, pozostaje wierzyć, że "nic się nie stało" i na kolejnym ważnym turnieju Polacy wyjdą z grupy.