Mary Komasa na łamach "Vogue'a" ze szczegółami opowiedziała o tym, jak choroba wpłynęła na jej życie. O swoich doświadczeniach z endometriozą (przewlekłą chorobą, która polega na tym, że błona śluzowa macicy - endometrium - występuje też poza macicą. Objawy to m.in. trudny do wytrzymania ból, ale też bardzo obfite krwawienie, może prowadzić do zaburzeń płodności, a nawet bezpłodności) wspominały również m.in. Hanna Lis, Karolina Szymczak czy Patrycja Sołtysik.
Komasa wyznała, że bardzo długo czekała na swoją pierwszą miesiączkę. Ta pojawiła się u niej, kiedy piosenkarka chodziła do siódmej klasy podstawówki i była "jedną z ostatnich dziewczyn w klasie, które jeszcze nie miały okresu". Jak sama przyznała, od razu założyła, że ból brzucha w trakcie miesiączki będzie czymś normalnym, więc kiedy z miesiąca na miesiąc ból był coraz większy, a krwawienie bardziej obfite, nie sądziła, że może mieć problemy zdrowotne. Uważała, że tak właśnie ma być.
Krwawienie stawało się coraz obfitsze. Musiałam przebierać się w ciągu dnia, bo nie byłam w stanie zatamować krwi. W "te dni" żyłam strategicznie - szacowałam czas podróży autobusem, żeby wiedzieć, czy mogę pozwolić sobie na wyjście, jeśli dostęp do łazienki będzie ograniczony. Na biodrach zawsze nosiłam przewiązaną bluzę, żeby zakryła ewentualne plamy. (...) Ale najgorszy był ból - w miednicy, promieniujący i zwijający ciało w kłębek. Często łapałam różne infekcje, stan zapalny pęcherza, w zasadzie co miesiąc. Dlaczego? Bo miałam obniżoną odporność. Jak się później dowiedziałam, to też jest związane z endometriozą. Podobnie jak problemy z jelitami, na które cierpię - wyjawiła Komasa.
Po kilku latach kompozytorka udała się ginekologa, jednak nie z powodu bólu. Wybrała się do lekarza w zupełnie innej sprawie - po receptę na tabletki antykoncepcyjne. Zdradziła, że lekarz podczas wizyty nie stwierdził u niej żadnych problemów zdrowotnych.
O tym, że cierpi na endometriozę, dowiedziała się przypadkiem. 11 lat temu, kiedy zamieszkała w Berlinie, udała się na rutynową kontrolę do ginekolożki. Lekarka była zdziwiona, że proste badanie wywołuje u jej pacjentki ból. Powiedziała jej, co podejrzewa i wypisała skierowanie na badania. Okazało się, że to endometrioza - nazwa choroby wtedy nic jeszcze nie mówiła Komasie.
Od momentu, kiedy usłyszała diagnozę, przeszła dwie operacje i terapie hormonalne.
Laparoskopia, która miała być tylko badaniem, zamieniła się w operację. Lekarze potwierdzili podejrzenia i od razu wycięli tkankę w miejscach, w których było to możliwe. Miałam 24 lata, po dekadzie walki z chorobą dostałam wreszcie diagnozę. (...) Weszłam w intensywne leczenie i przez kilka lat cieszyłam się prawie normalnym życiem. Miałam szczęście, bo dobrze reagowałam na hormony - zdradziła w "Vogue".
Kiedy Mary Komasa myślała, że opanowała sytuację, okazało się, że ból powrócił. Z miesiąca na miesiąc było tylko gorzej. Komasa, która była wówczas w trakcie pracy nad płytą, nie była w stanie skupić się na swoich obowiązkach.
To było uczucie, jakby ktoś rozkrajał cię żywcem, w krytycznym momencie straciłam przytomność. (...) W oczekiwaniu na drugą operację lekarze przepisali mi opioidy, ale zrezygnowałam z tej terapii, bo czułam się zbyt oderwana od rzeczywistości. Odkryłam za to olejki CBD, które mi służą, podobnie jak joga czy specjalna dieta - bez czerwonego mięsa, drobiu, nabiału, glutenu, wysokoprocentowego alkoholu - zdradziła.
Jak zaznaczyła artystka, po drugiej operacji zaczęła mieć nadzieję na życie bez bólu i na to, że w przyszłości będzie w stanie zajść w ciążę.
Druga operacja przywróciła mi poczucie normalności, ale tym razem miałam 33 lata i pomysł, że mogłabym zostać mamą, przestał być abstrakcyjny. Musiałam przerobić sama ze sobą taką myśl: może nie będę miała szansy, jak inne kobiety, zajść w ciążę naturalnie. Najgorsza jest ta myśl, że czas goni. Taka perspektywa bardzo zmienia sposób funkcjonowania pary. Moje zmaganie się niepłodnością podważyło poczucie kobiecości, zabrało mi pewność, że "wszystko mogę, jeśli się postaram". Nie chciałam patrzeć na świat i swoje życie przez pryzmat straty i tego, czego mi nie wolno. Poszłam na psychoterapię - powiedziała.
Dlaczego mówi o swoich doświadczeniach z endometriozą? Przyznała, że to bardzo jej pomaga i czuje, że nie jest "w tej walce osamotniona".
Endometrioza prawdopodobnie występuje nawet u co dziesiątej kobiety w wieku rozrodczym. Wśród kobiet z bolesnym miesiączkowaniem częstość występowania endometriozy waha się od 40 do 60 procent, a wśród kobiet skarżących się na ból w obrębie miednicy mniejszej częstość występowania endometriozy może sięgać 75 procent. Choroba wynika z tego, że komórki endometrium występują poza macicą, najczęściej w jajnikach, jamie otrzewnej, w pochwie, sromie, a nawet narządach odległych, jak płuca, serce, jelita czy mięśnie rąk i nóg. Więcej o endometriozie przeczytacie TUTAJ.