Anna Lewandowska jest bohaterką styczniowego numeru magazynu "Elle". Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż okładka jest promowana hasłem "siła kobiet". To hasło kojarzy się większości ze Strajkiem Kobiet, który wyprowadził na ulice mniejszych i większych miast setki tysięcy ludzi. Wśród nich na próżno było szukać Anny Lewandowskiej. Podczas gdy inne gwiazdy dosadnie wypowiadały się o łamaniu praw kobiet w Polsce, trenerka dość ostrożnie wypowiadała się na ten temat, dlatego też umieszczenie Lewandowskiej na okładce w kontekście siły kobiet wydało się wielu internautom po prostu śmieszne i niedorzeczne. Okładkę gorzko skomentowała aktywistka społeczna Maja Staśko czy dziennikarki: Karolina Korwin Piotrowska i Paulina Młynarska.
Przypominamy: Anna Lewandowska trafiła na okładkę "Elle". "Siła kobiet". To nie spodobało się internautkom: Ikona uprzywilejowania
Teraz do całej afery zdecydowała się odnieść menedżerka Anny Lewandowskiej.
Anna Lewandowska sama nie zdecydowała się ustosunkować do kontrowersji wywołanych okładką "Elle", jednak zrobiła to za nią jej menedżerka. Monika Bondarowicz przesłała mediom obszerne oświadczenie. Na samym początku zaznaczyła, że Anna Lewandowska nigdy nie złożyła pozwu przeciw krytykującej ją Mai Staśko, o czym tak często przypominają Paulina Młynarska i Karolina Korwin Piotrowska.
Ważne jest, aby trzymać się faktów. Sprawdzać, a nie ślepo powtarzać fałszywe tezy tych, którym na nich zależy. Anna Lewandowska nigdy nie złożyła pozwu przeciwko Pani Mai Staśko. Nigdy też jej nie zastraszała. Wysłane zostało standardowe pismo wzywające do zaprzestania szerzenia kłamstw na temat działalności biznesowej Anny Lewandowskiej. Jeśli ktoś publicznie szykanuje i mówi rzeczy niezgodne z prawdą, podważa działania zawodowe, to myślę, że każdy z nas ma prawo do obrony... - tłumaczy.
Oczywiście odniosła się do zamieszania wokół najnowszej okładki "Elle" z Anną Lewandowską. Przy okazji zasugerowała, że krytyka, jaka spadła na jej podopieczną jest po prostu krzykiem, który jest metodą osiągnięcia jakiegoś celu. Na sam koniec zaapelowała o spokój.
Jeśli chodzi o sam tytuł wywiadu z Anną Lewandowską, to brzmi on: "Anna Lewandowska. Nie boi się błędów". Dotyczy tematu przewodniego numeru styczniowego "Elle". Jeśli ktoś chce krzyczeć, to nikt nie może mu tego zabronić. Są jednak różne metody osiągania celu i nie neguję potrzeby krzyku, ale ważna też jest potrzeba spokoju, tym bardziej w dzisiejszych trudnych czasach - podsumowała.
Przekonały was tłumaczenia menedżerki Anny Lewandowskiej?