Małgorzata Rozenek wreszcie mogła opuścić dom, w którym spędziła kwarantannę po tym, jak okazało się, że Radosław Majdan zakaził się koronawirusem. Jego stan był na tyle poważny, że trafił do szpitala. Na szczęście jego najbliżsi nie zachorowali. Już mogli wrócić do normalności, a Rozenek zjawiła się w studiu "Dzień Dobry TVN".
Oczywiście głównym tematem rozmowy byli synowie prezenterki. Jedno z pytań dotyczyło tego, czy nastoletni Tadeusz i Stanisław (który bardzo lubi się zajmować Heniem) są zazdrośni o malucha. Okazuje się, ż mają więcej luzu dzięki temu, że pojawił się w domu
Dosyć spora różnica wieku między Stanisławem i Tadeuszem a Henrykiem powoduje, że oni są na zupełnie różnych etapach. Pojawienie się Henia dało im taką przestrzeń dla nich. Ja jako taka nadopiekuńcza matka i bardzo interesująca się swoimi dziećmi teraz automatycznie jestem trochę wycofana - powiedziała.
Rozenek jednak ubolewa, bo żaden z chłopców nie jest podobny do niej.
Tak jak Staś i Tadeusz są podobni do Jacka, tak Henryk jest podobny do Radosława. Mam troje dzieci i żadne nie jest podobne do mnie - wyznała.
W rozmowie nie zabrakło także komplementów dla Radosława Majdana, który idealnie spełnia się w roli taty. Perfekcyjna podkreśliła, że jest bardzo zaangażowany i nie ucieka od obowiązków. Zazwyczaj to on wstaje w nocy do malucha i pozwala żonie się wyspać. Rozenek doceniła też to, że ostatnie dni mogli spędzić razem w domu, co pomogło im pogłębić więzi. Podkreśliła, że najbardziej zadowolony był z tego... Henryk, bo wreszcie mógł pobyć z rodziną przez tyle czasu.