Meghan Markle po wyjeździe do Kanady poczuła się pewniej, a media donoszą, że wreszcie jest szczęśliwa. Żona księcia Harry'ego znów coraz chętniej wypowiada się publicznie. Zagraniczne portale donosiły niedawno, że Meghan i Harry dostali własne reality show.
Meghan zaczęła też publicznie wypowiadać się na tematy ważne społecznie. Tylko w samym październiku miała sześć występów, podczas których poruszyła takie kwestie jak, hejt, uzależnienie od mediów społecznościowych (porównała użytkowników mediów społecznościowych do narkomanów), poruszyła też kwestię wyborów prezydenckich w USA. Ta ostatnia wypowiedź miała rozzłościć królową, bo Markle uznała, że to "najważniejsze wybory naszego życia", ujawniając jednocześnie, że sprzeciwia się polityce, jaką prowadzi Donald Trump.
Specjalista od rodziny królewskiej Robert Lacey - historyk, autor biografii o królowej Elżbiecie II, a także konsultant serialu Netfilksa "The Crown" - twierdzi, że do Meghan, która była dumna ze swoich ostatnich poczynań, dopiero teraz dociera, że jej wypowiedzi mogły zaszkodzić Harry'emu. Według biografa najbardziej kontrowersyjne są te wypowiedzi Meghan, w których zachęca do wzięcia udziału w głosowaniu podczas zbliżających się wyborów prezydenckich w USA.
Myślę, że zdała sobie sprawę, że niektóre z jej przemówień zagrażają jej mężowi i jego relacji z rodziną królewską. Meghan będzie próbowała się wycofać z niektórych bardziej kontrowersyjnych wypowiedzi - czytamy wypowiedź specjalisty w portalu Daily Mail.
Lacey dodał przy tym, że publiczne wystąpienia Meghan tylko zaostrzają konflikt, jaki od jakiegoś czasu istnieje między księciem Williamem a jego młodszym bratem. Historyk przypomniał, że książę William poprosił swojego wuja Charlesa Spencera, aby odradził Harry'emu pośpieszny ślub z Meghan. Przyszły monarcha prawdopodobnie już wtedy wiedział, że Markle przysporzy rodzinie królewskiej sporo problemów.