Na początku stycznia Meghan Markle i książę Harry podjęli decyzję, że odchodzą z rodziny królewskiej. Na ich profilu na Instagramie pojawiło się wtedy oświadczenie, w którym poinformowali także, że wyprowadzają się z Wielkiej Brytanii i zamieszkają w Kanadzie. Najpierw przeniosła się tam Meghan z Archiem, później dołączył do nich Harry.
Po megxicie hejt oczywiście spadł na aktorkę, którą oskarżano o rozbicie rodziny królewskiej. Zarzucano jej, że zmusza męża do wyprowadzki, tym samym ograniczając jego kontakty z bliskimi. Teraz jednak zagraniczne media rzucają nowe światło na całą sprawę. Jak podaje Us Weekly, to Harry naciskał, by wyprowadzili się z Anglii. Jak czytamy, miał już dość życia w rodzinie królewskiej i dlatego przekonał żonę do "ucieczki" do Vancouver.
Kiedy stało się jasne, że nikt nie da Meghan szansy, Harry'emu po prostu puściły nerwy. Był bezkompromisowy i to on wymyślił ich przeprowadzkę do Kanady - twierdzi źródło magazynu.
Jak na razie nie żałują swojej decyzji. Meghan wygląda na szczęśliwą i - jak zdradzają mediom jej znajomi - odżyła. Jest bardzo zadowolona, bo wreszcie może decydować o swoim losie oraz wykonywać takie codzienne czynności jak np. prowadzenie samochodu, czego nie mogła robić w Wielkiej Brytanii. Sama także otwiera sobie drzwi i nie czeka, aż zrobi to za nią służba. Dba również o to, żeby jej mąż utrzymywał kontakty ze swoimi bliskimi, bo wie, jak są dla niego ważni. Może jednak Meghan nie jest aż taka zła, jak to się wcześniej wydawało?
AW