Harvey Weinstein przez lata uchodził za jedną z bardziej wpływowych postaci w całym Hollywood. Znany producent filmowy miał dopuszczać się molestowania wobec znanych i mniej znanych kobiet w branży. Wszystko wyszło na jaw w 2017 roku, co sprowadziło jego karierę do parteru. Co więcej, Weinstein jest oskarżony o wiele przestępstw na tle seksualnym. Obecnie jest w areszcie, gdzie czeka na wyrok. Grozi mu aż 29 lat pozbawienia wolności. Mimo że sprawa nieco ucichła, na jaw wyszły kolejne niewygodne fakty z życiorysu producenta. Tym razem dotyczą one Jennifer Aniston.
W 2017 roku w magazynie "Esquire" miał pojawić się artykuł opisujący niestosowne zachowania producenta wobec Jennifer Aniston. Chodziło oczywiście o nadużycia na tle seksualnym. Dzięki pieniądzom i wpływom udało mu się wstrzymać publikację, toteż sprawa wypłynęła na wierzch dopiero teraz.
Przez lata często wpatrywał się w jej dekolt i pozwalał sobie przy tym sprośne uwagi i miny, sprawiając, że Jennifer czuła się niekomfortowo. Harvey był zauroczony Jennifer i bardzo się w niej podkochiwał. Ciągle mówił o tym, jaka jest gorąca. Jennifer zwierzyła się przyjacielowi, że podczas produkcji filmu "Derailed" z 2005 roku Weinstein napastował ją, przyciskając się do jej pleców i chwytając się za pośladki- wyjawiło źródło magazynu.
Jak donosi portal PageSix, Sallie Hofmeister, najbliższa pracownica filmowca wysłała mu oskarżający go artykuł wcześniej, jeszcze przed publikacją. Jego odpowiedź na e-mail była zatrważająca.
Jen Aniston powinna zostać zamordowana - miał wówczas odpisać Weinstein.
Prawnicy filmowca zrobili wszystko, żeby wówczas zataić pogrążający e-mail, toteż ten wyszedł na jaw dopiero teraz, gdy wyrok już zapadł. W styczniu Weinstein usłyszał wyrok wymuszenia aktu seksualnego na swojej asystentce Mimi Haley i zgwałcenia aktorki Jessiki Mann. Grozi mu 25 lat więzienia.
RG